maj był jak klaśnięcie w dłonie, minął szybko, przytłoczył smutnymi wydarzeniami, potrzebował potrójnej porcji śmietankowych lodów i dobrych słów. i nie ma. jest za to szósty w rocznej kolejności - mój ulubiony czerwiec. urodzinowy, słodko oblepiający palce sokiem z truskawek, ten z wytęsknionymi piegami na nosie. z chrupiącym zielonym groszkiem, młodymi ziemniakami z kefirem i fasolką szparagową. może nawet blogowanie zacznie przytłaczać jakoś mniej - bo ostatnio cały ten świat zaczął się kręcić w jakaś dziwna stronę i trzeba było na chwilę wysiąść.
Nie polecam wysiadania. Wsiadaj i zajadaj :)
OdpowiedzUsuńRównież lubię czerwiec za truskawki, maliny i młode ziemniaczki :) a wszystko to od Babci z działki :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci piegów, bo o nie ostatnio najtrudniej :) I spokojnej karuzeli, zawsze w jedną stronę, twarzą do słońca.
OdpowiedzUsuńdziękuję Katarzynko!
UsuńTruskawki są najlepsze, uwielbiam je:)
OdpowiedzUsuńI żeby się kręciło wolniej, ale za to radośniej :) z całą masą letnich smaków :)
OdpowiedzUsuńoby czerwiec był lepszy!
OdpowiedzUsuńps. jak ja bym zjadła groszek ze strąków!
oby był!
UsuńOj, ten maj szybko minął, za szybko.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci Asiejko, by już nic nie przytłaczało, a było tylko dobrze i dobrze.:)
Ściskam mocno:*
dziękuję Majanko.
Usuń