takie lato lubię. czytam o Poświatowskiej w podmiejskim pociągu, w samochodzie w drodze do domu, czytam przed snem zmęczona padając na kwiecista poduchę. a wcześniej jeszcze piekę ciasto. po brzegi wypełnione latem, tęsknotą i miłością (bo ta czerwień taka krwista). kwaśne to ciasto jak diabli (zanim spadnie na nie garstka cukru pudru), ale przez to takie pyszne. z kulką śmietankowych lodów mogłabym jadać codziennie na śniadanie prawie bez wyrzutów sumienia. mogłabym też codziennie zabierać je na pikniki przy plaży, z ludźmi, którzy się dużo uśmiechają.
tarta z kwaśnymi porzeczkami2 kubki mąki
200g (kostka masła)
1/3 szkl. mleka
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
łyżka cukru pudru
2 kubki czerwonych porzeczek (lub innych sezonowych owoców)
cukier brązowy
łyżka/dwie mąki ziemniaczanej
2 łyżki płatków migdałów
zaczynam od przygotowania ciasta: mąkę mieszam z cukrem pudrem i proszkiem do pieczenia, dodaję zimne pokrojone w kostkę masło i zimne mleko, zagniatam szybko na gładkie ciasto. gotowe owijam folią i chłodzę w zamrażarce (10 min) lub w lodówce (30 min). po tym czasie 3/4 ciasta rozwałkowuje i przekładam na blaszkę albo po prostu wylepiam nim foremkę i piekę około 15 minut aż będzie rumiane. w międzyczasie umyte porzeczki (lub inne owoce) zasypuję cukrem (porzeczki potrzebują go więcej żeby ciasto nie było strasznie kwaśne) i dodaję mąkę, która wchłonie sok. podpieczone ciasto posypuję bułką tartą (taki myk, żeby pod wpływem soku z owoców nie zrobił się zakalec) i wykładam owoce, posypuję płatkami migdałów i tarkuję na wierzch resztkę ciasta (można też zrobić kratkę). piekę 35 minut w 180 stopniach. gotowe, jeszcze ciepłe posypuję cukrem pudrem.
Mniam, kwaśność porzeczki uwielbiam
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco
Dziekuje Ci za tą slodką inspiracje, jem oczyma ( bo mam w chwili obecnej cisnienie na szybki powrót do formy) ale Poświatowską musze kupic koniecznie! pozdrawiam cieplutko, życze miłego dnia!
OdpowiedzUsuńrobiłam to ciasto, pychotka!
OdpowiedzUsuńOstatnio zobaczyłam portret Poświatowskiej. Była przepiękną kobietą. A do porzeczek polecam zespół Mikromusic w utworze pod tym tytułem. ;-)
OdpowiedzUsuńz taką tartą zdecydowanie można poczuć się błogo :)
OdpowiedzUsuńCzerwone pożyczki :) Muszą być kwaśne! Niekwaśne się nie liczą ;)
OdpowiedzUsuńP. S. A zamiast cukru polecam słodki kubek z Muminkami; do wygrania u mnie w candy ;)
magiczne ciasto, uwielbiam porzeczki, teraz widzę je niemalże na każdym blogu. a mojej kuchni ciągle ich brak
OdpowiedzUsuńchętnie bym na taki piknik poszła, szczególnie z takim ciastem... :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńAsieju! Gdzieś mi wsiąknął Twój blog i tak jakoś nagle minął na facebooku-i sobie o Tobie przypomniałam. Aż nawet myślałam czy piszesz coś czy tylko instagramujesz. A jednak! Gdańska blogerko przepis zapisuje. A wakacji z Poświatowską zazdroszczę;)
OdpowiedzUsuńZostaję
idealne <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńPorzeczki czerwone, porzeczki czarne, porzeczki biale... :) Mam dwa wiadra do przerobienia! Będą galaretki i kompot i mrożone, bo... zima jest dluga :) tak mawiała moja babcia. ale jeszcze koniecznie zrobie ciasto z porzeczkami. Takie pyszne!!! bo też lubię kwaśne! Namówiłaś mnie. Patrzę łakomie na Twój wspanialy wypiek :) Pozdrawiam Dorota
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńDużo uśmiechu i ciasto od razu słodsze :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńwygląda wspaniale! dwa razy na takie słodkości mnie namawiać nie trzeba ;)
OdpowiedzUsuńkuchniaczarow.blogspot.com
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńJeszcze w tym roku nie piekłam ciasta z porzeczkami, a Twoje wygląda pysznie :)
OdpowiedzUsuń