truskawki już coraz marniejsze. ostatnie sztuki przyniesione z ulubionego zieleniaka po drugiej stronie ulicy.. chociaż nie wszystkie słodkie i ładne, to cieszą i uciszają na chwile obawy, że "znów przyjdzie mi czekać na nie cały długi rok". i choć te ostatki bardziej nadają się do dżemu niż ciasta, to trudno odmówić sobie przyjemności przygotowania i zjedzenia go. a jeśli z listy ulubionych usunąć pieczony sernik Mamy z brzoskwiniami i kruszonka - to ten jest najlepszym sernikiem na zimno na świecie. nie chcę wiedzieć ile ma kalorii i czy przypadkiem nie za dużo, ale smakuje jak słodkie kremowe mascarpone, z kwaskowatymi truskawkami, nie ma lepszego.
gotowany sernik na zimnoz truskawkami
1 paczka biszkoptów
1/2 szklanki suszonych śliwek
2 galaretki truskawkowe
1,5 l mleka 3,2%
1 opakowanie cukru waniliowego
1/2 l gęstej śmietany 18%
5 dużych jaj
30 dag masła
3/4 szklanki cukru pudru
owoce (truskawki lub inne dowolne) do wyłożenia na wierzch
dno tortownicy o średnicy 24 cm wyłożyć krążkiem z papieru do pieczenia , ułożyć biszkopty. śliwki sparzyć wrzątkiem i odsączyć. galaretki rozpuścić w 2 szklankach wody, odstawić do wystudzenia i zgęstnienia. zagotować mleko razem z cukrem waniliowym, wlać śmietanę roztrzepaną mikserem z jajami i zmniejszyć ogień do minimum. na bardzo małym ogniu warzyć serek, nie mieszać i nie gotować. po około 15 minutach wyłączyć gaz i ostudzić masę. po ostudzeniu odsączyć na gęstym sicie. w międzyczasie utrzeć masło z cukrem pudrem na puszysty krem, dodawać po jednej łyżce odsączoną masę serową, ciągle miksując. wymieszać ze śliwkami, masę wylać na biszkopty i wstawić do lodówki do zastygnięcia. dobrze schłodzić (około pół godziny). na masie serowej ułożyć pokrojone owoce i zalać tężejącą galaretką. /oryginalna receptura: kwestia smaku
sernik ze zdjęć przygotowała moja siostra.