dla takiego smaku mogę nawet wypestkować wiadro wiśni. i wypestkowałam. czerwone kropelki pryskały na wszystkie strony, krople deszczu wpadały na werandę, a wiatr hulał między słonecznikami. tata przynosił mi kolejną bluzę i parzył herbatę ze świeżych listków mięty i melisy. żółtą jak słońce, którego tego dnia brakowało. a później zrobiłyśmy z mamą dżem. pyszny dżem.
dżem wiśniowy
wiśnie, cukier
połowę wiśni (z pestkami) wrzucić do dużego garnka i smażyć aż będą miękkie. pod koniec dodając cukier. ile? trzeba próbować i dopasować do własnego gustu. jedni lubią bardziej słodkie, inni mniej. następnie przetrzeć przez sito pozbawiając je pestek. w międzyczasie wypestkować pozostałe owoce i wrzucić do usmażonych wiśni (chodzi o to aby w dżemie były całe kawałki owoców), zagotować jeszcze chwilę, jeśli za mało słodkie to dosypać jeszcze cukru. gorącym napełniać słoiki.
dla takiego dżemiku też bym wydrylowała wiadro wiśni :))) pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńoj,chyba ja tez,uwielbiam wisniowy dzemik wlasnie taki ........... :):)
OdpowiedzUsuńTo pierwsze zdjecie mnie powalilo... Kolor przecudny! Smak z pewnoscia rowniez :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
A ja lubię drylować :) Takie odprężające zajęcie. A dżemik pierwsza klasa :)
OdpowiedzUsuńWspaniały!
OdpowiedzUsuńJaki kolor boski!:))
dżem z wiśni lubię ale drylowania już nie :)
OdpowiedzUsuńTo Ja, poproszę o jeden mały słoiczek do zimowej herbaty :)))))
OdpowiedzUsuńChetnie uszczknelabym kawaleczek z tego pierwszego zdjecia :) Wyglada przepysznie :)
OdpowiedzUsuńJak piszesz o tym pestkowaniu,to przypomnialo mi się szypukłowanie fasolki:P
OdpowiedzUsuń