gdy je tylko znalazłam, wiedziałam, że upiekę i że będą nam pysznie chrupać. marchewkowe wiórki nadały im przyjemnie jesienny kolor, a biała czekolada delikatny smak. łapki aż się same wyciągały po kolejne ciasteczko.
ciasteczka marchewkowe
/z przepisu Marty Gessler
1 szkl. brązowego cukru, 1 kostka (200g) masła, 2 jajka, 1 op. cukru waniliowego, 1 3/4 szkl. mąki, 1 łyżeczka sody, 1 łyżeczka proszku do piecz., 1/4 łyżeczki soli, 1 łyżeczka cynamonu, 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej, 1/2 łyżeczki imbiru w proszku, 1 szkl. migdałów w płatkach (zamieniłam na białą czekoladę), 1 3/4 szkl. drobno startej marchwi, 1/2 szkl. rodzynek
blachę wyłożyć pergaminem, odstawić na bok. w misce ubić (najlepiej mikserem) cukier i masło (powinno mieć temperaturę pokojową). dodać jajka i cukier waniliowy. ubijać, aż składniki dobrze się połączą. do dużej miski wsypać mąkę, sodę, proszek do pieczenia, sól, cynamon, gałkę i imbir (zrezygnowałam z dodawanie przypraw, aby nie nadawać ciastkom korzennego aromatu). wymieszać, dodać masę maślaną. miksować na wolnych obrotach do uzyskania jednolitej konsystencji. połączyć z pokruszonymi płatkami migdałów (zamieniłam je na pokruszoną białą czekoladę), marchwią i rodzynkami (marchewki dodałam odrobinę więcej, a rodzynek wcale). ciasto schłodzić w lodówce 30 minut. lekko spłaszczone małe kulki układać na blasze i piec na brązowo 10 - 12 min. w temp 180st.
ciasteczka marchewkowe
/z przepisu Marty Gessler
1 szkl. brązowego cukru, 1 kostka (200g) masła, 2 jajka, 1 op. cukru waniliowego, 1 3/4 szkl. mąki, 1 łyżeczka sody, 1 łyżeczka proszku do piecz., 1/4 łyżeczki soli, 1 łyżeczka cynamonu, 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej, 1/2 łyżeczki imbiru w proszku, 1 szkl. migdałów w płatkach (zamieniłam na białą czekoladę), 1 3/4 szkl. drobno startej marchwi, 1/2 szkl. rodzynek
blachę wyłożyć pergaminem, odstawić na bok. w misce ubić (najlepiej mikserem) cukier i masło (powinno mieć temperaturę pokojową). dodać jajka i cukier waniliowy. ubijać, aż składniki dobrze się połączą. do dużej miski wsypać mąkę, sodę, proszek do pieczenia, sól, cynamon, gałkę i imbir (zrezygnowałam z dodawanie przypraw, aby nie nadawać ciastkom korzennego aromatu). wymieszać, dodać masę maślaną. miksować na wolnych obrotach do uzyskania jednolitej konsystencji. połączyć z pokruszonymi płatkami migdałów (zamieniłam je na pokruszoną białą czekoladę), marchwią i rodzynkami (marchewki dodałam odrobinę więcej, a rodzynek wcale). ciasto schłodzić w lodówce 30 minut. lekko spłaszczone małe kulki układać na blasze i piec na brązowo 10 - 12 min. w temp 180st.
Sliczne małe cudeńka! Powiadasz marchewkowe? Oj, to muszą smakować wspaniale.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło Asiejko:**
tez ostrzę pazurki na ten przpeis w koncu kiedys je zrobię! zwłaszca, jesli już są wypróbowane :)
OdpowiedzUsuńFajny przepis, dodaję do ulubionych:)
OdpowiedzUsuńfajna zmiana na białą czekoladę, ciasteczka super wyglądają i lubie marchewkowe :)
OdpowiedzUsuńPo prostu super ciasteczka:)
OdpowiedzUsuńciasteczka apetyczne, biała czekolaa kusi, oj kusi.
OdpowiedzUsuńkiedyś zapewne przetestuję :)
O, dobrze ze mi o nich przypomnialas! Cos czuje ze zrobie je niebawem zastepujac marchewke starta dynia :) Juz czuje ten smak... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
podglądam Twojego bloga już od jakiegoś czasu :)) jest świetny :)))
OdpowiedzUsuńapetyczne zdjęcia, ciekawe przepisy :)) w planach mam dżem gruszkowy i cukiniowy :)))
ale tymi ciasteczkami to już podbiłaś moje serce na dobre :)) uwielbiam wszystko co zawiera białą czekoladę :)) od dawna "chodzi" za mną by upiec coś słodkiego z marchewką i te ciasteczka na "debiut" będą idealne :)))
pozdrawiam serdecznie :)))
takie jesienne :) z cynamonem, imbirem, marchewką. fajne!
OdpowiedzUsuńMarchewkowe chrup chrup. :) Częstuję się bez pytania! :)
OdpowiedzUsuńAsiu wyglądają fantastycznie i bardzo, bardzo jesiennie :) Nie dziwie sie że sie na nie skusiłas :)
OdpowiedzUsuńJakie fajne :) a nie wiesz może, jak długo takie ciasteczka się przechowują? Szukam przepisu na ciacha, które można zrobić w większych ilościach i bez obaw trzymać w puszce :)
OdpowiedzUsuńPS. Niedawno założyłam swojego pierwszego kulinarnego bloga, jest jeszcze zupełnie zieloniutki, ale będzie mi miło, jeśli wpadniesz do mnie w wolnym czasie :) pozdrawiam!
Ja własnie planuje zrobic jakis marchewkowy wypiek ;) Nigdy jeszcze nie jadłam nic marchewkowego ale juz wiem że je lubie ;)
OdpowiedzUsuńTe twoje ciasteczka bardzo mi sie podobają
majanko,
OdpowiedzUsuńnoooo smakowały!
Aniu,
ja już naostrzyłam. spróbuj też koniecznie :-)
magda,
zmiana wyniknęła z braku migdałów, ale z czekoladą było całkiem smacznie.
Bea,
fajny pomysł. spróbuję też z dynią.
anne,
dziękuję za takie miłe słowa. bardzo. (:
Kasiu,
jesienne bardzo. tylko moje bez-przyprawowe.
Małgoś,
proszę, proszę!
kasiu,
na zdjęciu w książce Marty wyglądały jeszcze bardziej.
Mirabelko,
bez obaw były trzymane.. ale ile najdłużej wytrzymają to nie potrafię powiedziec, bo zbyt szybko znikają (:
emma,
:-)
super pomysl! koniecznie do sprobowania!
OdpowiedzUsuńWyglądają bardzo apetycznie! Mam gdzieś przepis na podobne marchewkowe ciasteczka i nie mogłam sie do tej pory zdecydować żeby je upiec, ale jak tak zachwalasz, to moze się jednak skuszę i je upiekę :)
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa ich smaku. Od dawna czekają na mojej liście przepisów do wyprobówania. Czy przepis doczeka się realizacji- nie wiem, bo lista jest dłuuugaśna, ale kuszą mnie coraz bardziej ;-)
OdpowiedzUsuńBuziaki :-***
Tak są takie ciasteczka,które chodzą i chodzą za człowiekiem.
OdpowiedzUsuńJa tak mam z dyniowymi.No po prostu muszę zrobić i koniec.
Pozdrawiam Cię cieplutko,Asiejko:*
cudawianko,
OdpowiedzUsuńMarta G. ma dużo fajnych pomysłów :-)
aklat,
skuś się, skuś. i napisz przepis koniecznie, z chęcią spróbuję Twoich.
karolciu,
coś wiem o tych listach do wypróbowania. mnóstwo Twoich przepisów czeka na mojej :-)
olciaky,
dyniowe! też upiekę :-)
Też mam tę książkę M. Gessler, bo uważam, że to kopalnia dobrych pomysłów. Ale powiem Ci, że zdjęcia w jej książce nie porwały mnie do zrobienia tych ciasteczek. A Twoje zdjęcia tak ! I brawo za pomysł z czekoladą. Kolejne na liście... Moja dietetyczka umrze na zawał...
OdpowiedzUsuń