jeszcze ostatnie piernikowe gwiazdki schowane w blaszanym pudełku. na te dni, gdy śnieg, gdy zimno, gdy gorąca herbata z miodem i czymś chrupiącym smakuje jakoś bardziej. korzenny aromat. delikatny.
Oj tak... Nie ma to jak zasiąść w fotelu z kubkiem rozgrzewającej herbaty i czymś zgrabnym do pochrupania. I te pierniczki nadałyby się do tego celu idealnie. ;))
w końcu przypomniałam sobie hasło do mojego blogspotowego konta i mogę już normalnie komentować :) Asiu! uwieeelbiam pierniczki, żałuję tylko, że nie mam w Krk piekarnika by wypróbować te, o których piszesz(:
ps. u nas pada dziś deszcz i znika śnieg... ps2. odgapiłam od Ciebie miejsce z tapetami blogowymi, nie gniewasz się?
majka, lubię to chowanie ciasteczek. a jeszcze bardziej znajdowanie :-)
olciaky, z wielką przyjemnością bym się podzieliła, wierz mi.
zaytoon, herbata ciepła i coś chrupiącego to idealne połączenie. dla mnie też.
Tili, i na każdy inny dzień tygodnia!
fifijko, ja też nie mam w Gda. piekarnika. znaczy mam, ale stary i boimy się go ruszac. więc, gdy jestem w Domu (tym prawdziwym) to szaleję w kuchni :-) i wcale nigdy nie będę się na Ciebie gniewac, zapewniam!
amarantko, dziękuję, że czekałaś.. :-*
Moniko, po stokroc dziękuję za ciepłe myśli! potrzebne bardzo.
Sliczne pierniczki. Ja tez zachowalam sobie kilka ciasteczek, ktore pieklam, na te poswiateczne dni :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i zycze Ci duzo szczescia w Nowym Roku!
Mm..
OdpowiedzUsuńna takiego pierniczka mam ochotkę.
Podzielić się byś mogła:))!
Śliczne gwiazdeczki. Ja zrobiłam tyle w tym roku, ze nadal mamy jeszcze 2 pełne duże puszki
OdpowiedzUsuńOj tak... Nie ma to jak zasiąść w fotelu z kubkiem rozgrzewającej herbaty i czymś zgrabnym do pochrupania. I te pierniczki nadałyby się do tego celu idealnie. ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Śliczne pierniczki Asiejko:)
OdpowiedzUsuńJa też jeszcze troszkę ich mam. U mnie była masowa produkcja i jeszcze się trochę zostało :)
Pozdrówki:)
Piękne. Na zimno, na nowy rok, za chwilkę zatrzymania.
OdpowiedzUsuńBardzo urokliwe
:*
M.
U mnie niestety żadne ze słodkości nie przetrwały :( Wszystko wyjedzone i trzeba piec od nowa...
OdpowiedzUsuńu mnie też przetrwało kilka maminych pierników, co bardzo cieszy mojego synka :)
OdpowiedzUsuńTwoje są bardzo śliczne :)
A czy te pierniki mogą być też na środę? :) Śliczne gwiazdki tam widzę, a ja właśnie idę zrobić sobie herbatkę :)
OdpowiedzUsuńAsiejko, wszystkiego dobrego w Nowym Roku :***
w końcu przypomniałam sobie hasło do mojego blogspotowego konta i mogę już normalnie komentować :) Asiu! uwieeelbiam pierniczki, żałuję tylko, że nie mam w Krk piekarnika by wypróbować te, o których piszesz(:
OdpowiedzUsuńps. u nas pada dziś deszcz i znika śnieg...
ps2. odgapiłam od Ciebie miejsce z tapetami blogowymi, nie gniewasz się?
ale tu masz cuda :) musze koniecznie wypróbować. akurat ciasteczka i babeczki bardzo lubie :)
OdpowiedzUsuńzapraszam też do mnie.
http://gotujmy.blogspot.com
Jak tylko coś upieke to skomentuje!
pierniczki:)) ja też jeszcze posiadam kilka :)
OdpowiedzUsuńhehe, u mnie już skończyły sie pierniczki. Cała choinka była nimi oblepiona:) Sliczne te "poniedziałkowe" i te z "witrazykiem"
OdpowiedzUsuńPewnie teraz, gdy piszę te słowa, już tylko okruszki po pierniczkach zostały... Asiejka też nam gdzieś zniknęła...?
OdpowiedzUsuńczekam z utęsknieniem na Ciebie...
Asiejko dużo ciepłych myśli przesyłam :)
OdpowiedzUsuńSame mnie przyprowadziły do Ciebie.
Może dziś potoczymy z Karolką trufelki...
całus
M.
Asiejko kochana ciasteczkowa, gdzie jesteś tak długo?
OdpowiedzUsuńno właśnie? gdzieś się schowała co?
OdpowiedzUsuńhop hop? Asiejko, gdzie nam zniknęłaś? :(
OdpowiedzUsuńEeeeej, Asieja! Sesja zakońćzona?
OdpowiedzUsuńmajka,
OdpowiedzUsuńlubię to chowanie ciasteczek. a jeszcze bardziej znajdowanie :-)
olciaky,
z wielką przyjemnością bym się podzieliła, wierz mi.
zaytoon,
herbata ciepła i coś chrupiącego to idealne połączenie. dla mnie też.
Tili,
i na każdy inny dzień tygodnia!
fifijko,
ja też nie mam w Gda. piekarnika. znaczy mam, ale stary i boimy się go ruszac. więc, gdy jestem w Domu (tym prawdziwym) to szaleję w kuchni :-)
i wcale nigdy nie będę się na Ciebie gniewac, zapewniam!
amarantko,
dziękuję, że czekałaś.. :-*
Moniko,
po stokroc dziękuję za ciepłe myśli! potrzebne bardzo.
majanko,
taka chwila niebycia. ale ona mija.
Kasiu,
tylko na moment.
Aniu,
już dawno.. :-)