czy można opowiedzieć tęsknotę? niebieską, czerwoną, pomarańczową. chyba można. otulam się ładnymi zapachami, układam kolorowe kartki, z tą przyjemną myślą, że niedługo zapełnią się słowami i staną Listem dla Kogoś. parzę kolejną filiżankę herbaty i chowam ją w dłoniach, chowam smutki pod poduszkę. chwilami trudno jest być dzielną, na przykład w czasie burzy.
tarta mocno pomarańczowa
/którą upiekła moja Ulubiona Siostra
na ciasto: 1 1/2 szkl. mąki, 1/2 szkl. cukru, 1 łyżeczka proszku do pieczenia, 1 jajko, szczypta soli, olejek migdałowy, pól kostki masła
wszystkie składniki zmieszać i zagnieść na ciasto. schować do lodówki na 2 godziny, aby się schłodziło. następnie uformować kształt ciasta z brzegami (wtedy piec na dużej blaszce jak na ciastka) lub wylepić blaszkę do tarty, piec na złoty kolor w 190 st.
na pomarańczowe nadzienie: 3 pomarańcze, 3/4 szkl. cukru, tabliczka białej czekolady, duża garść płatków migdałów
pomarańcze pokroić razem ze skórką (można także obrać i wykroić białe części bo nadają goryczki jeśli jest ich za dużo), zalać wodą aby zakrywała je i odstawić na 12 godzin (u mnie stały 3-4 godziny), później przelać do garneczka, dodać 3/4 szkl cukru i tak gotować (smażyć?) przez godzinę lub dwie (zależy jak szybko woda będzie odparowywać). jak zrobi się gęsty farsz, można go odrobinę dosłodzić, taką masę wylewamy na przestudzone ciacho, posypujemy płatkami migdałów, jak ostygnie polewamy białą czekoladą.
a gdyby komuś się wcale piec nie chciało, a miałby ochotę na pyszne ciasto.. to może szarlotka na ciepło z lodami i bitą śmietaną? brzmi pysznie? KAFE Delfin w gdańskiej Starej Oliwie, magiczne miejsce - szczególnie, gdy jest się tam z kimś Miłym. przytulne wnętrze, wpadające przez okno promyki słońca, stare kinowe fotele, plakaty na ścianach i klimatyczne kamery.
/którą upiekła moja Ulubiona Siostra
na ciasto: 1 1/2 szkl. mąki, 1/2 szkl. cukru, 1 łyżeczka proszku do pieczenia, 1 jajko, szczypta soli, olejek migdałowy, pól kostki masła
wszystkie składniki zmieszać i zagnieść na ciasto. schować do lodówki na 2 godziny, aby się schłodziło. następnie uformować kształt ciasta z brzegami (wtedy piec na dużej blaszce jak na ciastka) lub wylepić blaszkę do tarty, piec na złoty kolor w 190 st.
na pomarańczowe nadzienie: 3 pomarańcze, 3/4 szkl. cukru, tabliczka białej czekolady, duża garść płatków migdałów
pomarańcze pokroić razem ze skórką (można także obrać i wykroić białe części bo nadają goryczki jeśli jest ich za dużo), zalać wodą aby zakrywała je i odstawić na 12 godzin (u mnie stały 3-4 godziny), później przelać do garneczka, dodać 3/4 szkl cukru i tak gotować (smażyć?) przez godzinę lub dwie (zależy jak szybko woda będzie odparowywać). jak zrobi się gęsty farsz, można go odrobinę dosłodzić, taką masę wylewamy na przestudzone ciacho, posypujemy płatkami migdałów, jak ostygnie polewamy białą czekoladą.
a gdyby komuś się wcale piec nie chciało, a miałby ochotę na pyszne ciasto.. to może szarlotka na ciepło z lodami i bitą śmietaną? brzmi pysznie? KAFE Delfin w gdańskiej Starej Oliwie, magiczne miejsce - szczególnie, gdy jest się tam z kimś Miłym. przytulne wnętrze, wpadające przez okno promyki słońca, stare kinowe fotele, plakaty na ścianach i klimatyczne kamery.
ciasto juz praktycznie jesienno-zimowe u Ciebie (przez te pomarancze),ale niezwykle apetycznie brzmiace i wygladajace....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
no właśnie, teraz pomarańcze, wzięło Cię na przekór :) wygląda bardzo soczyście :)
OdpowiedzUsuńDuś, na przekór, bo sezonowe świeże owoce zjadam w nieprzyzwoitych ilościach w wersji nieprzetworzonej, czyli nie wrzuconej do ciasta ani innych słodkości (((:
OdpowiedzUsuńcudowne zdjęcia, asiejko!
OdpowiedzUsuńi ta tarta... taka pomarańczowa.
och... też zatęskniłam za smakiem pomarańczy.
Jak widać tęsknota może być też pyszna:)
OdpowiedzUsuńfaktycznie, ciasto wydaje się być takie typowo jesienne, ale w czasie deszczu i burzy właśnie na takie mamy ochotę. :)
OdpowiedzUsuńtęsknota to chyba jedno z najgorszych uczuć..
Mimo wszystko pomarańcze pasują do lata, kojarzą się z tropikami i cudownymi dniami słońca. dzielnie się spisałaś:) Szkoda, że Gdańsk tak daleko...:( No ale jest ciasto na pocieszenie:)
OdpowiedzUsuńmar, no właśnie.. mi się też wydaje, że cytrusy mocno pasują do lata.:-)
OdpowiedzUsuńcytrusy jednoznacznie kojarzą mi się z południową Europą i ciepłym latem
OdpowiedzUsuńWspaniała tarta :). I rozumiem, jak to jest z owocami sezonowymi - w większości przypadków są pożerane, zanim dotrą do ciasta :)).
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, piękny wpis. Uwielbiam Twoje posty, są jak proza poetycka okraszoną piękną ilustracją. Jeszcze do tego wyobrażam sobie smak potraw, a ta tarta musi smakować fenomenalnie. Uwielbiam pomarańcze!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
www.bentopopolsku.blogspot.com
mnemonique, miód na moje serce.
OdpowiedzUsuńTy zawsze wszystko tak pięknie opisujesz... Doskonałe słodkości.
OdpowiedzUsuńtęsknota ma różne kolory. ale opowiadać nigdy nie potrafiłam.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
p.s. może uda mi się odwiedzić tą kawiarnie, bo w przyszłym tygodniu może będę w gdańsku (:
znów słodkości ;D
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo fajne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńoj zdecydowanie cięzko być dzielną w czasie burzy,
OdpowiedzUsuńa w Warszawie ostatnio jedna za drugą burza i burza
ale PYSZNIE wygląda!
OdpowiedzUsuńWyglada przepysznie :)
OdpowiedzUsuńGratuluje pysznego wypieku!
Tęsknotę jest trudno opowiedzieć, a najtrudniej chyba jest się do niej przyznać...Dobrze jest mieć kogoś, kto upiecze Ci taką tartę. Bardzo dobrze...
OdpowiedzUsuńPomarańcze zawsze kojarzą mi się z Bożym Narodzeniem. Ale teraz też bym zjadła, tarta wygląda bardzo kusząco ;)
OdpowiedzUsuńSzarlotka na ciepło z lodami i bitą śmietaną.. mm uwielbiam :)
ojej świetna Tarta! Wymarzone połączenie. Porywam kawałek do kawki;) :*
OdpowiedzUsuńBurzy zawsze się bałam...jak słychać grzmot to dosłownie podskakuję ze strachu:-) U Ciebie pysznie, bardzo pysznie...Dużo uśmiechu!!
OdpowiedzUsuńMy się burzy nie boimy, zwłaszcza jak takie pyszności są w zanadrzu :)
OdpowiedzUsuńGorzej jak wtedy prądu zabraknie, bo piekarnik współpracować nie chce...
tarta z pomarańczami :) mmmm coś nowego:)
OdpowiedzUsuńDla mnie rewelacja, uwielbiam takie świąteczne zimowe smaki, idealne pocieszacze:-))
OdpowiedzUsuńPomarańczowy zdecydowanie odgania smutki!! :))
OdpowiedzUsuńmmm pycha, muszę koniecznie wypróbować:)
OdpowiedzUsuńTa tarta wygląda przepięknie.. taka do wieczora przy kominku w górskiej chatce.. chciałabym tak kiedyś.. <3
OdpowiedzUsuńDla mnie tęsknota ma zawsze smak słodyczy.. aż do przesady, zajadania smutku ciastkami..
Pozdrawiam!
Trzymaj się małą..., wszystko ma swój czas... Nawet burza... A po niej wychodzi słońce...!
OdpowiedzUsuńKolejne ciasto na liście "do zrobienia" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To dziwne, ale tęsknota w kolorze pomarańczy wygląda niezwykle apetycznie. Na pyszną kawę i ciastko (także moje) zapraszam do kawiarni Małpa w Sopocie :)
OdpowiedzUsuńPiękna! Tarta marzenie!
OdpowiedzUsuńTarta wygląda wspaniale :)
OdpowiedzUsuńAsiejko ,tarta pachnaca upalem jak dla mnie...slodkie pomarancze cos w sobie maja...a i jeszcze jedno ,,A po nocy przychodzi dzień,
OdpowiedzUsuńA po burzy spokój,,
Pomarańcze są jak słońce - rozgonią tęsknotę:)
OdpowiedzUsuńsylvvia, dziękuję Ci..
OdpowiedzUsuńDnusia, mam nadzieję, że to będzie dla Ciebie miły gdański czas.
Arven, przyznanie się do niej jest dla mnie łatwe, ale trudnością zaakceptowanie (nie mówiąc o polubieniu)
Panna L, rzeczywiście pasuje takie tło do pomarańczy..
burczymiwbrzuchu, koniecznie poproszę o więcej informacji :-)))
http://raroika.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKONKURSY w lewym pasku mojego bloga.
Dodaj do Obserwowanych.
Mmmmm czuję zapach tego pomarańczowego ciasta.Przepis ląduje do mojej podręcznej książki kucharskiej.
OdpowiedzUsuńno i udało Ci się poruszyć moje zmysły
OdpowiedzUsuńJak zacznie się listopad, to o tym przepisie pomyślę, choć jest taka pogoda, że mnie też na melancholię zbiera.pozdrawiam TOmek
OdpowiedzUsuńwygląda cudownie ;)
OdpowiedzUsuńczasami dobrze tak na przekór...
piękny tekst stworzyłaś pod ten pomarańczowy przysmak... czysta poezja:)
OdpowiedzUsuńPyszne ciasto, aż chciałoby się schrupać zdjęcie;)
OdpowiedzUsuńja też się boję burzy. ;)
OdpowiedzUsuńpomarańcze i biała czekolada na kruchym cieście... chciałabym spróbować.
Asiu wiesz co, taka tęsknota to najcudowniejsza rzecz pod słońcem. Cudowna, pobudzająca wyobraźnię. Podejrzewam, że połączona z wielką miłością :)
OdpowiedzUsuńTroszkę zazdroszczę
Tęsknoty oczywiście, bo miłość mam ;)
OdpowiedzUsuńkabamaiga, takk.. na pewno masz rację. na początku jest trudno, a później się docenia ten czas i to wszystko co nam daje.
OdpowiedzUsuńZnam różne smaki tęsknoty...
OdpowiedzUsuńA Twoja pomarańczowa pyszna!
cudowne cytrusowe smaki, cudowna tarta:)
OdpowiedzUsuńJejku , ale pyszności mmm <3
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis.
♥ Zapraszam. ♥
Widzę, że obie postanowiłyśmy zrobić "przekorne" tarty :) Twoja z pysznymi pomarańczami a moja z gruszkami ze słoika. Czasem lubię robić coś wbrew rozsądkowi ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam patrzeć na Twoje wypieki :)
OdpowiedzUsuńWspaniała tarta ,już czuję jak pachnie.
OdpowiedzUsuńBardzo chcę spróbować jej:)
OdpowiedzUsuńLubie burze. I ... zaproś mnie na ta tarę Asieja ;)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i wspaniała tarta Asiejko:)
OdpowiedzUsuńUsciski:*
Mnie zawsze jest trudno być dzielną. Mazaja jestem ;-)
OdpowiedzUsuńPatka,chętnie bym to zrobiła.
OdpowiedzUsuńMajana, dziękuję kochana.
mania179, bo dzielnośc to jednak wcale nie jest łatwa.
mmm dopiero wstałam, dopiero zjadłam śniadanie, dopiero co powiedziałam sobie od dziś dieta!
OdpowiedzUsuńi chyba nie wytrzymam:)
eh!
Cudownie wygląda!
OdpowiedzUsuńRewelacja! Koniecznie muszę spróbować!
OdpowiedzUsuńpysznosci :-)
OdpowiedzUsuńBardzo pięknie układasz te wszystkie myśli w słowa:)))
OdpowiedzUsuńTarta wygląda bardzo ładnie! pozdrawiam:)
To ciasto musiało być pyszne - masz fajną siostrę :D
OdpowiedzUsuńpyszności! zapisuję do kajecika:):)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie:)
asiejo zawsze z utęsknieniem czekam na twoje posty, zawsze kiedy je przeczytam chce mi się gotować ;) dziękuję
OdpowiedzUsuńpyszna tarta, i od serca :)
OdpowiedzUsuńmożna opowiedzieć tęsknotę, ale z innymi uczuciami jest trochę gorzej, bo lubią się wymykać słowom... pozdrawiam Cię ciepło!
OdpowiedzUsuńTaka tarta potrafi ukoic tęsknotę...
OdpowiedzUsuńMoże się w połowie sierpnia wybiorę do Cafe Delfin?
OdpowiedzUsuńps: Asiejko, ja się tam burzy nie boję, ale tęsknota.. ona jest okrutna.
Pozdrawiam
Miło znów do Ciebie zajrzeć. Poczytać o kolorach, radościach, a nawet małych, krótkotrwałych(czego życzę) smutkach. I popatrzeć.
OdpowiedzUsuńCzasem skubnąć przepis.
;)
Asiu, mieszkałam kiedyś rzut beretem od Kafe Delfin, uwielbiam to miejsce! Powiedz, czy nadal są tam pokazy DKFu Miłość Blondynki? Fajnie zobaczyć stare, oswojone kąty u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności moc :)
Wyglądaja apetycznie :)
OdpowiedzUsuńGorzka herbatka, słodka Pychotka ;) i niczego więcej mi już nie byłoby potrzeba na ten szary, dzisiejszy dzień ;)
Pozdrawiam serdecznie :o)
Pyszna ta Twoja tarta:)
OdpowiedzUsuńWszystkie wygląda smakowicie;-)
OdpowiedzUsuńAsiejko, rozbroiłaś mnie tym ciastem... jest tu wszystko co uwielbiam...
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia są tak piękne i klimatyczne, że zachęcają nie tylko do oglądania, a również do wypróbowania przepisów!
OdpowiedzUsuńboska,dziękuję..:-)
OdpowiedzUsuńmonika, :-))) tego nie wiem.. byłam tam na razie jeden raz. ale na pewno wrócę.
Monika Pawlak, dziękuję..
Zaśliniłam klawiaturę, ot co!! Jaki to musi być smak cudowny!
OdpowiedzUsuń