pytasz czy ładne rzeczy poprawiają moje zmarznięte nastroje? zdecydowanie tak. wybieranie o poranku kolczyków, tak aby pasowały do pastelowych kolorów na powiekach. dawno nie noszone wiosenne buty wyciągnięte z szafki, a później usłyszane "dziewczyno w różowych trampkach". dobre rzeczy też działają odrobinę kojąco na te wszystkie smutki, co schowane są w kieszeniach moich myśli. kulka lodów melonowych w chrupiącym wafelku. kromka drożdżówki z masłem i miodem. albo jeszcze coś innego*.
panna cotta
z białą czekoladą
/inspiracja: moje wypieki
300 ml śmietany kremówki
180 ml mleka
150 g białej czekolady
30 g cukru
2 łyżeczki żelatyny
3 łyżki gorącej wody
+ opcjonalnie kolorowa galaretka
W niedużym garnuszku wymieszać mleko, kremówkę, czekoladę, cukier. Podgrzewać, bez zagotowania, do rozpuszczenia się czekolady, mieszając. Zdjąć z palnika. Żelatynę dokładnie rozpuścić w gorącej wodzie. Wlać do ciepłej mieszanki mlecznej, wymieszać (powinny być w podobnych temperaturach, w momencie ich łączenia). Rozdzielić pomiędzy foremki (dowolnego kształtu). Schłodzić 3 godziny (lub dłużej). Galaretkę rozpuścić i lekko tężejącą wylać na zastygniętą panna cottę, serwować na talerzykach, wyjętą z foremek.
*na obrazkach: wafelki z pysznym nadzieniem, to od Mamy. obok wspomniana drożdżówka z kruszonką, masłem i miodem, niżej nasze pierwsze nowo-lokatorskie babeczki z budyniem w środku pieczone wspólnie w pewne leniwe popołudnie i jeszcze sówki na dobre humory!
panna cotta
z białą czekoladą
/inspiracja: moje wypieki
300 ml śmietany kremówki
180 ml mleka
150 g białej czekolady
30 g cukru
2 łyżeczki żelatyny
3 łyżki gorącej wody
+ opcjonalnie kolorowa galaretka
W niedużym garnuszku wymieszać mleko, kremówkę, czekoladę, cukier. Podgrzewać, bez zagotowania, do rozpuszczenia się czekolady, mieszając. Zdjąć z palnika. Żelatynę dokładnie rozpuścić w gorącej wodzie. Wlać do ciepłej mieszanki mlecznej, wymieszać (powinny być w podobnych temperaturach, w momencie ich łączenia). Rozdzielić pomiędzy foremki (dowolnego kształtu). Schłodzić 3 godziny (lub dłużej). Galaretkę rozpuścić i lekko tężejącą wylać na zastygniętą panna cottę, serwować na talerzykach, wyjętą z foremek.
*na obrazkach: wafelki z pysznym nadzieniem, to od Mamy. obok wspomniana drożdżówka z kruszonką, masłem i miodem, niżej nasze pierwsze nowo-lokatorskie babeczki z budyniem w środku pieczone wspólnie w pewne leniwe popołudnie i jeszcze sówki na dobre humory!
U Ciebie zawsze takie piękne zdjęcia :-)
OdpowiedzUsuńasiejko.. jak sie miewasz? nadal serduszko boli? piszesz o zmarzniętych nastrojach.. ale mam nadzieję, że pod wpływem słoneczka topnieją z dnia na dzień, zostawiając tylko smużki wody.
OdpowiedzUsuńpięknie wygląda panna cotta w Twoim wydaniu.
pozdrawiam Cię serdecznie, Kochana!
i uszka do góry, na buźkę uśmiech!
Karmel-itka, smutki niestety nie mijają z dnia na dzień. więc jest tak.. nijak? ale chyba lepiej i z uśmiechami. dziękuję za słowa najcieplejsze!((:
OdpowiedzUsuńsówki są po prostu cudne!!!
OdpowiedzUsuńOch, prawda, że powinna istnieć różowa, zielona i żółta czekolada? :)
OdpowiedzUsuńTakich kolorów nam dziś trzeba!
OdpowiedzUsuńM. :)
a wiesz, że jeszcze nigdy nie jadłam panna cotty? :)
OdpowiedzUsuńzdecydowanie, ładne rzeczy potrafią odmienić wszelkie nastroje, małe smutki, smuteczki, które gdzieś tam sobie chowamy.
różowe trampki, jak różowe okulary - zmieniają pryzmat patrzenia na świat. :)
Fajnie wygląda ta panna cotta :)
OdpowiedzUsuńTeż mam jakieś ostatnio smuty, ale generalnie chyba typ melancholijny jestem... Nie mam powodu, a jęczę i najlepiej schowałabym się pod kołdrę. Ale! Gdybym tak zrobiła do końca, to fajnego przepisu z czekoladą na Pannę Cottę bym nie zobaczyła:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNa smutki myślę jedynie czas, słońce i ludzie, więc nie mówię "będzie dobrze", bo to średnio myślę działa.
śliczne te Twoje desery :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje posty, zawsze wywołują uśmiech :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe zdjęcie profilowe! :)
Uśmiechów ładnych i kolorowych Asiejko!!
OdpowiedzUsuńCieplutki pozdrowienia przesyłam częstując się wirtualnie panna cotta. Różowe trampki, kolczyki w uszach i wiosna przyszła! tak trzymaj nawet jak czasem smutas dopada!
OdpowiedzUsuńczyta się Ciebie z lekkością. chociaż często tylko Ty wiesz o czym piszesz. ale to nikomu nie przeszkadza. i to prawda, że łatwiej zjeść ładne rzeczy. (:
OdpowiedzUsuńdobrego dnia!
Oj zdecydowanie znam ten "ból"... Ale ważne, by w takich chwilach nauczyć się cieszyć drobnostkami, najmniejszym promieniem słońca danym przez los :)
OdpowiedzUsuńTo pomaga trzymać się "w kupie" :P
Panna cotta wygląda przepysznie, wizualnie powala :)
Faktycznie trzeba wytoczyć najcięższe zapasy, żeby choć na chwilę poczuć prawdziwą wiosnę...(ale optymizm od poniedziałku :)). Najlepszego, suchego, słodkiego i ciepłego!
OdpowiedzUsuńpiękny deser, na pewno osłodzi każdy zły nastrój i poprawi każdą kwaśną minkę:)
OdpowiedzUsuńDziewczyno w rozowych trampkach! Uwielbiam Twoje slodkosci ;*
OdpowiedzUsuńKolory poprawiają humor. Samego słonka i dobrego nastroju :)
OdpowiedzUsuńPiękne i kojące w sam raz na deszczowy poniedziałek.
OdpowiedzUsuńSłońca :D
Wszystko wygląda bardzo smakowicie ;-)
OdpowiedzUsuńTeż ostatnio wzięło mnie na pana cotte. Jednak u mnie zagościła kokosowa z granatami. Pyszny deser i stosunkowo łatwy do zrobienia. Pozdrawiam serdecznie:-)
OdpowiedzUsuńradośnie i bardzo ale to bardzo słodko smakowicie <3
OdpowiedzUsuńPanna Cotta pierwsza klasa!:) Smutki na bok i uśmiech na twarzy niech gości:) Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńRocksanka, ja też póki co jadłam 1 raz!(;
OdpowiedzUsuńNieśka, właśnie to pomaga najbardziej..
Cimnaa, dziękuję!
sheandhim+the cat, no tak.. bo to słowa pogubione tak, że mocniej się już nie da.
a wiec - Dziewczyno w kolorowych wiosennych botkach - pichcisz cudnie :)
OdpowiedzUsuńLadne rzeczy zawsze poprawiaja nastroj. Twoja panna cotta wlasnie to uczynila - od razu mi lepiej :)
OdpowiedzUsuńcudowne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńa według mnie, biała czekolada zawsze poprawia humor i ogrzewa zmarznięte nastroje :)
Patka, nie sama!;-)
OdpowiedzUsuńMaggie, och jak miło!
Cytrynka, a ciemna czekolada.. szczególnie taka na gorąco - jeszcze bardziej!
piekne zdjęcia i desery... i słowa tez piękne. Pozdrawiam cie ciepło :)
OdpowiedzUsuńPięknie i smacznie :)
OdpowiedzUsuńI ślicznie napisane.
Ściskam Asiejko:*
Asiu ściskam Cię ciepło na początku. W środku powiem, że panna cotta to taka klasyka, która, jak wszystkie inne klasyki, nigdy się nie nudzą. A na koniec jeszcze dodam, że odwzajemniam Twój uśmiech i ślę pozytywne fluidy z Krakowa :*
OdpowiedzUsuńżyczę Ci dużo takich ładnych i miłych rzeczy :)
OdpowiedzUsuńmoje pasje, a ja pozdrowienia odwzajemniam!
OdpowiedzUsuńMajanko, ja też ściskam Cię mocno, a gdańskie te nasze uściski są :-)
Kini, dziękuję!
Dominika, nawet jak będzie ich tylko trochę.. to już dobrze.
Mam tak samo- ładne rzeczy zdecydowanie umilają życie i nadają sens ponurym dniom :)
OdpowiedzUsuńpanna cotta wygląda cudnie i jeszcze do tego te sowki! Nie sposob sie nie usmiechnac!:)
OdpowiedzUsuńto jest takie ładne, że szkoda tego jeść:D
OdpowiedzUsuńZdjęcia świetne, takie w klimacie retro, a w sówkach się zakochałam :]
OdpowiedzUsuńPiękna panna cotta, myślę że to dobry deser na smutki i na deszczowa pogodę...
OdpowiedzUsuńDrui, lubię retro.
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam :) O mnie zazwyczaj mówią dziewczyna w żółtym płaszczu. (Albo kurczak, żarówka, słoneczko). A takie zimne panny są moimi ulubionymi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Anuszka
miłe poranki, kolory wracają do Asiejki ;*
OdpowiedzUsuńsówki mam zapisane do zrobienia :) oż Ty byłaś pierwsza ;*
a panna cota pełna Asiejkowego ciepła:)
Piękne zdjęcia (z reszta jak zawsze) Panna Cotta coz osobiscie jadlam moze z dwa lub trzy razy w zyciu niestety zle przygotowane i byc oze dlatego nie pałam miloscia ale twoeja jest taka... jak marzenie, ulotna, koszaca, pelna nadzieki och piekna poporstu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplo i na bolace serce proponuje dlugie spacery i pyszne kawy :D mnie pomagało. Zapraszam do mojego nowego miejsca www.pod-czwora.blogspot.com Jeszcze raz pozdrawiam (solniczka) Wiola
Dobre rzeczy zawsze mają dobre działanie:) Więc duuuużo dobrych rzeczy życzę, pozdrawiam cieplutko i słonecznie!:)
OdpowiedzUsuńPo prostu piękne:)
OdpowiedzUsuńDusia, kolorów to ja nigdy nie zgubię...
OdpowiedzUsuńWiola, dziękuję Ci!
Asiejko kochanie jak u Ciebie ciepło i gościnnie i smacznie i pastelowo! <3
OdpowiedzUsuńuwielbiam!
OdpowiedzUsuńa mnie rozbroiły sowy ;)
Dużo słoneczka na niebie i w serduchu .
OdpowiedzUsuńPanna Cotta Bajeczna
panna cotta to chyba naj deser ;)
OdpowiedzUsuńtak kolorowo i bajkowo.. :)
OdpowiedzUsuńjak zawsze smacznie i klimatycznie :). Aż się nie mogę napatrzeć na zdjęcia.
OdpowiedzUsuńola, jak mi miło, gdy tak piszesz!
OdpowiedzUsuńniebochce, jak zawsze..?((:
ładne rzeczy to,to czego nigdy nie zabraknie wokół mnie;)różowe trampki..;)mam błękitne;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam wiosennie!
Asiejo, tyle kolorów i smaków śmietankowych i czekoladowych, sowy i ciepła drożdżówka, różowe trampki i melonowe lody. Uśmiech. Myślę, że znasz receptę na smutki. Obyś nie musiała ich chować, tylko pozbyć się na zawsze. Żeby było pastelowo i w groszki, jak Tu.
OdpowiedzUsuń:)
to straszne, ale nigdy nie jadłam tego deseru...
OdpowiedzUsuńHolga, tak bym chciała!:-)
OdpowiedzUsuńkusisz tymi słodkościami :P
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam na mojego bloga:
verde-scuro.blogspot.com
Musi być przepyszna, bo wykonanie rewelacyjne ;) prezentuje się świetnie ;)
OdpowiedzUsuńUmiejętność cieszenia się drobnostkami jest bardzo ważna. Nie każdy tak potrafi.
OdpowiedzUsuńPyszna panienka cotta, urocze sówki, optymistyczne trampki - lubię to :)
Sówki są boskie :-)
OdpowiedzUsuńA panna cotta wygląda bajecznie :)
Sówki na poprawę humoru a panna cotta na rozpieszczenie podniebienia, super!
OdpowiedzUsuńnosek do góry, już prawie widać wiosne.
OdpowiedzUsuńZauroczyłam się. :)
OdpowiedzUsuńsame pyszności!!!
OdpowiedzUsuńŚliczności zamglone :)
OdpowiedzUsuńNo ba! Każdy wie, że ładne rzeczy poprawiają zły nastrój. Ale też i dobre słowo. Kawałek ciasta. Kolorowe paznokcie.
OdpowiedzUsuńZrób mi taką panna cottę :)
dobre słowo najbardziej.
Usuńpyszności i śliczności
OdpowiedzUsuńile słodkości! :)
OdpowiedzUsuńTakie ładne, że aż szkoda zjeść ;-) Sówki są przeurocze, też chcę takie zrobić.
OdpowiedzUsuńZa ładne żebym zjadłą ;(
OdpowiedzUsuńprzy takich cudeńkach na pewno można humor sobie poprawić:) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńżycie & podróże
gotowanie
Asieja, myślę że do twarzy Ci z uśmiechem, choć Cię nie znam, ale tak sobie to wyobrażam. Ale tak pięknie potrafisz pisać o smutkach, że aż mi się coś w gardle ściska.
OdpowiedzUsuńPiękne te sówki, piękne babeczki a panna cotta jest przeurocza.
Pozdrawiam
Monika
piękne.
Usuńpiękne i smaczne :) rewelacja
OdpowiedzUsuńNiesamowity jest :)
OdpowiedzUsuńWszystkie Twoje ciastka są tak piękne, że trudno byłoby wybrać, które zje się pierwsze :]
OdpowiedzUsuńŚliczne zawsze lepiej smakuje, jedzą oczy, jedzą usta :)
(:
UsuńWafle i sowy! :)))
OdpowiedzUsuń