środa, 4 lipca 2012

trochę słodko, ale skąd tyle sentymentów!?

 
dzisiejsza podróż sentymentalna zaczyna się w niewielkim studenckim mieszkaniu gdzieś na gdańskiej zaspie*. tam przez 18 miesięcy przypalałam w starym gazowym piekarniku spody ciastek i babeczek, ugotowałam swoją pierwszą zupę pomidorową. tam jadłam truskawki ucząc się na balkonie, wypiłam setki kubków kawy, gotowałam z Kimś i dla Kogoś. uśmiechałam się, złościłam, czasem płakałam, krzyczałam i nic nie mówiłam, tam była moja karuzela radości, frustracji, bezradności, zadowolenia, sukcesów. tam ustawiałam puszki pełne herbaty, zalewałam płatki kukurydziane mlekiem. magiczny czas, naprawdę. tam byłam szczęśliwa. przede mną nowe. 
 
na oknie samolot i chmury. jakieś skrawki marzeń w wielu częściach naszego pokoju, naszej kuchni. tyle kolorów, aby nie było miejsca na smutek i szarość.

ciastka dwukolorowe 
/oryginał był tu, tylko że czerwony i dużo ładniejszy, moje zawijańce widoczne na zdjęciu poniżej, zapakowałam je w szary papier, przywiązałam etykietki i podarowałam w podzięce dla moich CHCO współtowarzyszy ostatniego dnia pracy

2 kubki mąki pełnoziarnistej, 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia, 1/4 łyżeczki soli, 2/3 kubka cukru pudru, 1/4 kubka cukru, 3/4 kubka masła, 1 łyżeczka wanilii, barwnik spożywczy
mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia, solą, cukrami, dodać stopione masło i zagnieść ciasto. podzielić je na dwie części, do jednej z nich dodać barwnik spożywczy lub np. kakao, zagnieść ponownie, aby stało się kolorowe. schłodzić w lodówce około 20 minut. następnie rozwałkować oddzielnie obie części, położyć jedna na drugą i zwijać delikatnie. pokroić ostrym nożem na niezbyt grube plasterki i układać na blasze wyłożonej papierem. piec około 20 minut w 180stopniach.
 
przedostatnią noc najmilej było spędzić na plaży. robić głupie rzeczy i śmiać się głośniej niż zwykle, udawać samolot opatulając się błękitnym kocem i biegając po deptaku. by nazajutrz wysypać z nogawek spodni mnóstwo piasku. a ostatni wieczór leżeć na łóżku pijąc białe półsłodkie wino i rozmawiać w nieskończoność. sentymentalna łezka zaplątana w piegach na prawym policzku. 
*niektórzy mówią, że to jeszcze ostatni dom na wrzeszczu :-)

59 komentarzy:

  1. Sentymentalnie, urokliwie. Lubię taką dozę delikatności. :)
    Klimatycznie tutaj, milutko. Zostaję na dłużej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jednak, trochę dalej niż myślałam, ale i tak blisko;) post cudny i piekny i życzę żeby w Elblagu Ci sie dobrze wiodlo i jeszcze szybkiego powrotu do Gda;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj wyprowadzki nie są miłe

    OdpowiedzUsuń
  4. whiness, zostań.. cieszę się.

    HandPickedForYou, wrócę.. już całkiem niedługo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lisko, dziękuję. i ja Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Trudno się wraca, słodkości pomagają :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie opisane :) A ciasteczka urokliwe:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Asiejko, wszystkie swoje sentymenty zapisz w sercu. Potem ,gdy czasem nie po drodze będzie na plażę będzie jak znalazł.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj
    Piękny post.
    Mocno, mocno ściskam
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  10. Sentymentalnie i słodko...
    Wyprowadzki nie są najmilsze.
    Ale powroty tak!
    Może tu jeszcze wrócisz?

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam czytać Twoje przemyślenia. A ciasteczka wyglądają równie dobrze jak oryginalne :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękne skrawki Twojego małego świata, jestem oczarowana samolotem na oknie, Twoją romantyczną naturą i ciastkami :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ach, kuchenka Ewa... u mnie też wszystko paliła od spodu...

    OdpowiedzUsuń
  14. Sentymenty są potrzebne, po to by wspomnień nie pogubić...

    OdpowiedzUsuń
  15. Zyczę zatem szybkiego powrotu, albo odnalezienia gdzie indziej równie pięknego miejsca :) Ściskam!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Wracasz do E.? nasze miasto coraz piękniejsze:))

    OdpowiedzUsuń
  17. zapomniałabym: samolot i ślimaczki-cudneee!

    OdpowiedzUsuń
  18. Zachwycające zdjęcia, takie klimatyczne

    ciastka również urocze ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. z wielkim sentymentem wspominam swoje pierwsze mieszkanie, gdzie również byłam bardzo szczęśliwa.

    zamykamy jedne drzwi, ale otwieramy nowe. powodzenia więc!

    zauroczył mnie ten samolot na oknie :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ha, to dobrze że wrócisz:):):) ach bo Gdańsk się deszczem popłakał za Tobą, a ja mam szansę na fajną sąsiadkę:)

    OdpowiedzUsuń
  21. czuć ten sentyment w każdym wyrazie i w każdym kadrze, piękne...

    OdpowiedzUsuń
  22. Bajeczny post, magiczne zdjęcia, apetyczne ciasteczka.... Czego chcieć więcej?

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie, www.czarywkuchni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Pięknie napisane :)Też mam takie miejsce w sowim życiu. Zostawiłam je 220 km za sobą. Zaczęłam od nowa. I nie żałuję.

    OdpowiedzUsuń
  24. Wspomnieniowo. Cudne te kolory i wycinanki :). Lubię Cię czytać.
    Powodzenia w budowaniu nowego szczęścia, ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
  25. Zmiany są też piękne :-)

    OdpowiedzUsuń
  26. i że już Ciebie nie spotkam tutaj? :( zawijańce są przepiękne:)

    OdpowiedzUsuń
  27. skrawki wspomnień..cudownie mieszkać bliżej plaży..to moje ciche marzenie..:)
    uściski Asiejko
    J

    OdpowiedzUsuń
  28. OJ sentymentalnie i smutno odrobinę. Samolot na oknie mnie rowniez rozczulił (patrzac na niego myślalam nawet ,ze ta przeprowadzka wymaga podrozy samolotem!) ;p. Przeprawdzki są smutne,ale wiążą się z nowymi przygodami i nowymi wspomnieniami!!! A takie ciastka z pewnością sprobuje zrobic sama:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Amber, nie są wcale takie złe.. ja nie mogę się doczekać nowego miejsca! (:

    buryczymiwbrzuchu, chciałabym wielu oczarować w codzienności! (: dziękuję.

    justyna.t, wróciłam. może wspólna herbata?

    HandPickedForYou, jakby tylko było coś fajnego do wynajęcia w Twojej okolicy, to ja się zgłaszam na ochotniczkę na sąsiadkę!:-)))

    Dusia, oczywiście, że spotkasz!

    OdpowiedzUsuń
  30. Kulinarna Fuzja, dla mnie nie jest aż tak smutno.. czekam na nowe.

    OdpowiedzUsuń
  31. słodko-gorzko, tak zawsze smakowała mi zmiana....a Ty tak ładnie to opisałaś, a samolot i chmurki w oknie jaki to piękny pomysł.

    Powodzenia, gdziekolwiek będzie nowa kuchnia:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Troszkę ze smutkiem, ale i nadzieją, oczekiwaniem na nowe jutro.
    Te chmurki i samoloty ściskające serducho. Czar wspomnień i myśli.
    Nade wszystko wspaniałe jest to,że będziesz o Gdańsku myśleć z ciepłem w sercu.
    Wróć kiedyś.:)
    Masz niedaleko :)

    Życzę wszystkiego co najlepsze. :*

    OdpowiedzUsuń
  33. cozerka, słodko-gorzko.. chyba właśnie tak. samolot na oknie to pomysł mojej współlokatorki Kasi, zawsze uwielbiałam na niego patrzeć :-)

    Majana, wrócę niebawem. jeszcze tylko jakieś 2 miesiące:-))

    OdpowiedzUsuń
  34. No tak, przeprowadzki maja w soie zawsze cos smutnego, ale i ekscytujacego. Wazne, aby w nowym miejscu zaznac jeszcze wiecej szczescia. Tego Tobe zycze!

    OdpowiedzUsuń
  35. Pięknie napisane, a ciasteczka wręcz czarują.

    OdpowiedzUsuń
  36. Kiedyś... też musiałam
    zostawić dom, w którym
    parzyłam kawę, jadłam truskawki
    w ogrodzie, słuchałam ulubionej muzyki najgłośniej jak się dało,
    tańczyłam, śmiałam się głośno,
    czasem płakałam i złościłam się...
    Teraz mieszkam około 2 km
    od tego miejsca...
    i jestem szczęśliwa :))))
    Pozdrawiam Cię serdecznie Asiejko :*

    OdpowiedzUsuń
  37. flowerek, to my tworzymy miejsca.. więc jest szansa na nowe szczęście :-)

    Aldi, taka to już specyfika studenckiego czasu.. zmiany są!

    OdpowiedzUsuń
  38. Bardzo ładna notka. Piękne słowa z głębokim przesłaniem.

    OdpowiedzUsuń
  39. Czuję klimat *.* ♥
    Zapraszam. Może zaobserwujemy? Ja już.
    http://margotsstories.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  40. w takim razie przesyłam ciepłe uściski z wrzeszcza właśnie:)!!

    OdpowiedzUsuń
  41. Przez przypadek trafiłam na tego bloga, ale bardzo się cieszę , ponieważ strasznie mi się podoba.<3
    Będę obserwować:)

    OdpowiedzUsuń
  42. heidi, dziękuję, ja pozdrawiam elbląsko.. wieczornie i ciepło!

    Martyna Marti, miło mi strasznie!:-)

    OdpowiedzUsuń
  43. Oh to jak mnie to cieszy! liczę na to wrażliwa ciasteczkowa duszyczko :*

    OdpowiedzUsuń
  44. asiejko, tak mi Cię brakowało! Twoich tajemniczych postów i pysznych słodkości. jak miło, że jesteś.

    pyszne ciacha, porywam od razu! kilka sztuk na jeden chaps xd

    OdpowiedzUsuń
  45. Dusia, (((-:

    Karmel-itka, tak miło, że mi o tym mówisz, dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  46. Świetny masz blog wiesz? :)Na pewno będę tu częściej zaglądać!!^^ PS.OBSERWUJEMY ?? Buuuziaki:*:*:*!!!

    OdpowiedzUsuń
  47. Czyżbym miała Cię nieświadomie o jedn przystanek skm, o góra 3 tramwajem z mojego Przymorza? Osz! Tak blisko!=)
    Będzie wścibstwem naczelnym gdy zapytam co studiujesz asiejko?Bo wyobraźnia podpowiada mi,że Czarowanie swoją codziennością innych, optymizm z elementami wypieku słodkości! :)
    Ściskam mocno. Studenckie zmiany nie są wcale złe, a wspomnienia zostają na długie długie lata! Będzie jeszcze fajniej! Zobaczysz! Wrzeszcz spoko jest! =)

    OdpowiedzUsuń
  48. Wszystko co najcenniejsze (wspomnienia) zawsze mamy je ze soba ;) a ciasteczka w kolorach nadziei :)

    OdpowiedzUsuń
  49. Nie będzie miejsca na smutki, nie może być.

    OdpowiedzUsuń
  50. Elwira, dziękuję!

    olala, o rety! wygląda na to, że tak. że byłyśmy tak bardzo blisko. studenckie wspomnienie to dopiero zostają na długo! tak fajnie napisałaś..((: a ja studiuję na UG, na wydziale nauk społecznych, Ty też niedaleko? uściski!

    OdpowiedzUsuń
  51. Takie wspomnienia dają dużo dobrego, warto je gromaszuc :)

    OdpowiedzUsuń
  52. Śliczne zdjęcia, bardzo klimatyczne - warto kolekcjonować takie wspomnienia:)

    OdpowiedzUsuń
  53. Przepiękne masz wspomnienia!

    OdpowiedzUsuń
  54. Twoje miszkanie wygląda bardzo ciepło, az mam ochote usiś z Tobą przy stole i napić sie gorącej czekolady:)

    - Twoje zdjęcia powtórzę sie wyglądaja bajecznie

    OdpowiedzUsuń
  55. Bardzo lubię takie fotki:) Blog jest super!

    OdpowiedzUsuń