dzisiejsza podróż sentymentalna zaczyna się w niewielkim studenckim mieszkaniu gdzieś na gdańskiej zaspie*. tam przez 18 miesięcy przypalałam w starym gazowym piekarniku spody ciastek i babeczek, ugotowałam swoją pierwszą zupę pomidorową. tam jadłam truskawki ucząc się na balkonie, wypiłam setki kubków kawy, gotowałam z Kimś i dla Kogoś. uśmiechałam się, złościłam, czasem płakałam, krzyczałam i nic nie mówiłam, tam była moja karuzela radości, frustracji, bezradności, zadowolenia, sukcesów. tam ustawiałam puszki pełne herbaty, zalewałam płatki kukurydziane mlekiem. magiczny czas, naprawdę. tam byłam szczęśliwa. przede mną nowe.
na oknie samolot i chmury. jakieś skrawki marzeń w wielu częściach naszego pokoju, naszej kuchni. tyle kolorów, aby nie było miejsca na smutek i szarość.
ciastka dwukolorowe
/oryginał był tu, tylko że czerwony i dużo ładniejszy, moje zawijańce widoczne na zdjęciu poniżej, zapakowałam je w szary papier, przywiązałam etykietki i podarowałam w podzięce dla moich CHCO współtowarzyszy ostatniego dnia pracy
2 kubki mąki pełnoziarnistej, 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia, 1/4 łyżeczki soli, 2/3 kubka cukru pudru, 1/4 kubka cukru, 3/4 kubka masła, 1 łyżeczka wanilii, barwnik spożywczy
mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia, solą, cukrami, dodać stopione masło i zagnieść ciasto. podzielić je na dwie części, do jednej z nich dodać barwnik spożywczy lub np. kakao, zagnieść ponownie, aby stało się kolorowe. schłodzić w lodówce około 20 minut. następnie rozwałkować oddzielnie obie części, położyć jedna na drugą i zwijać delikatnie. pokroić ostrym nożem na niezbyt grube plasterki i układać na blasze wyłożonej papierem. piec około 20 minut w 180stopniach.
przedostatnią noc najmilej było spędzić na plaży. robić głupie rzeczy i śmiać się głośniej niż zwykle, udawać samolot opatulając się błękitnym kocem i biegając po deptaku. by nazajutrz wysypać z nogawek spodni mnóstwo piasku. a ostatni wieczór leżeć na łóżku pijąc białe półsłodkie wino i rozmawiać w nieskończoność. sentymentalna łezka zaplątana w piegach na prawym policzku.
*niektórzy mówią, że to jeszcze ostatni dom na wrzeszczu :-)
Sentymentalnie, urokliwie. Lubię taką dozę delikatności. :)
OdpowiedzUsuńKlimatycznie tutaj, milutko. Zostaję na dłużej.
Jednak, trochę dalej niż myślałam, ale i tak blisko;) post cudny i piekny i życzę żeby w Elblagu Ci sie dobrze wiodlo i jeszcze szybkiego powrotu do Gda;)
OdpowiedzUsuńOj wyprowadzki nie są miłe
OdpowiedzUsuńTulę Cię!
OdpowiedzUsuńwhiness, zostań.. cieszę się.
OdpowiedzUsuńHandPickedForYou, wrócę.. już całkiem niedługo.
Lisko, dziękuję. i ja Ciebie!
OdpowiedzUsuńTrudno się wraca, słodkości pomagają :)
OdpowiedzUsuńPięknie opisane :) A ciasteczka urokliwe:)
OdpowiedzUsuńAsiejko, wszystkie swoje sentymenty zapisz w sercu. Potem ,gdy czasem nie po drodze będzie na plażę będzie jak znalazł.
OdpowiedzUsuńWitaj
OdpowiedzUsuńPiękny post.
Mocno, mocno ściskam
Buziaki
Sentymentalnie i słodko...
OdpowiedzUsuńWyprowadzki nie są najmilsze.
Ale powroty tak!
Może tu jeszcze wrócisz?
Uwielbiam czytać Twoje przemyślenia. A ciasteczka wyglądają równie dobrze jak oryginalne :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam taki klimat
OdpowiedzUsuńPiękne skrawki Twojego małego świata, jestem oczarowana samolotem na oknie, Twoją romantyczną naturą i ciastkami :)
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńAch, kuchenka Ewa... u mnie też wszystko paliła od spodu...
OdpowiedzUsuńSentymenty są potrzebne, po to by wspomnień nie pogubić...
OdpowiedzUsuńZyczę zatem szybkiego powrotu, albo odnalezienia gdzie indziej równie pięknego miejsca :) Ściskam!!
OdpowiedzUsuńWracasz do E.? nasze miasto coraz piękniejsze:))
OdpowiedzUsuńzapomniałabym: samolot i ślimaczki-cudneee!
OdpowiedzUsuńZachwycające zdjęcia, takie klimatyczne
OdpowiedzUsuńciastka również urocze ;)
z wielkim sentymentem wspominam swoje pierwsze mieszkanie, gdzie również byłam bardzo szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńzamykamy jedne drzwi, ale otwieramy nowe. powodzenia więc!
zauroczył mnie ten samolot na oknie :)
Ha, to dobrze że wrócisz:):):) ach bo Gdańsk się deszczem popłakał za Tobą, a ja mam szansę na fajną sąsiadkę:)
OdpowiedzUsuńczuć ten sentyment w każdym wyrazie i w każdym kadrze, piękne...
OdpowiedzUsuńBajeczny post, magiczne zdjęcia, apetyczne ciasteczka.... Czego chcieć więcej?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie, www.czarywkuchni.blogspot.com
Pięknie napisane :)Też mam takie miejsce w sowim życiu. Zostawiłam je 220 km za sobą. Zaczęłam od nowa. I nie żałuję.
OdpowiedzUsuńWspomnieniowo. Cudne te kolory i wycinanki :). Lubię Cię czytać.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w budowaniu nowego szczęścia, ściskam mocno!
Zmiany są też piękne :-)
OdpowiedzUsuńi że już Ciebie nie spotkam tutaj? :( zawijańce są przepiękne:)
OdpowiedzUsuńskrawki wspomnień..cudownie mieszkać bliżej plaży..to moje ciche marzenie..:)
OdpowiedzUsuńuściski Asiejko
J
OJ sentymentalnie i smutno odrobinę. Samolot na oknie mnie rowniez rozczulił (patrzac na niego myślalam nawet ,ze ta przeprowadzka wymaga podrozy samolotem!) ;p. Przeprawdzki są smutne,ale wiążą się z nowymi przygodami i nowymi wspomnieniami!!! A takie ciastka z pewnością sprobuje zrobic sama:)
OdpowiedzUsuńAmber, nie są wcale takie złe.. ja nie mogę się doczekać nowego miejsca! (:
OdpowiedzUsuńburyczymiwbrzuchu, chciałabym wielu oczarować w codzienności! (: dziękuję.
justyna.t, wróciłam. może wspólna herbata?
HandPickedForYou, jakby tylko było coś fajnego do wynajęcia w Twojej okolicy, to ja się zgłaszam na ochotniczkę na sąsiadkę!:-)))
Dusia, oczywiście, że spotkasz!
Kulinarna Fuzja, dla mnie nie jest aż tak smutno.. czekam na nowe.
OdpowiedzUsuńsłodko-gorzko, tak zawsze smakowała mi zmiana....a Ty tak ładnie to opisałaś, a samolot i chmurki w oknie jaki to piękny pomysł.
OdpowiedzUsuńPowodzenia, gdziekolwiek będzie nowa kuchnia:)
Troszkę ze smutkiem, ale i nadzieją, oczekiwaniem na nowe jutro.
OdpowiedzUsuńTe chmurki i samoloty ściskające serducho. Czar wspomnień i myśli.
Nade wszystko wspaniałe jest to,że będziesz o Gdańsku myśleć z ciepłem w sercu.
Wróć kiedyś.:)
Masz niedaleko :)
Życzę wszystkiego co najlepsze. :*
cozerka, słodko-gorzko.. chyba właśnie tak. samolot na oknie to pomysł mojej współlokatorki Kasi, zawsze uwielbiałam na niego patrzeć :-)
OdpowiedzUsuńMajana, wrócę niebawem. jeszcze tylko jakieś 2 miesiące:-))
No tak, przeprowadzki maja w soie zawsze cos smutnego, ale i ekscytujacego. Wazne, aby w nowym miejscu zaznac jeszcze wiecej szczescia. Tego Tobe zycze!
OdpowiedzUsuńPięknie napisane, a ciasteczka wręcz czarują.
OdpowiedzUsuńKiedyś... też musiałam
OdpowiedzUsuńzostawić dom, w którym
parzyłam kawę, jadłam truskawki
w ogrodzie, słuchałam ulubionej muzyki najgłośniej jak się dało,
tańczyłam, śmiałam się głośno,
czasem płakałam i złościłam się...
Teraz mieszkam około 2 km
od tego miejsca...
i jestem szczęśliwa :))))
Pozdrawiam Cię serdecznie Asiejko :*
flowerek, to my tworzymy miejsca.. więc jest szansa na nowe szczęście :-)
OdpowiedzUsuńAldi, taka to już specyfika studenckiego czasu.. zmiany są!
Bardzo ładna notka. Piękne słowa z głębokim przesłaniem.
OdpowiedzUsuńCzuję klimat *.* ♥
OdpowiedzUsuńZapraszam. Może zaobserwujemy? Ja już.
http://margotsstories.blogspot.com/
w takim razie przesyłam ciepłe uściski z wrzeszcza właśnie:)!!
OdpowiedzUsuńPrzez przypadek trafiłam na tego bloga, ale bardzo się cieszę , ponieważ strasznie mi się podoba.<3
OdpowiedzUsuńBędę obserwować:)
heidi, dziękuję, ja pozdrawiam elbląsko.. wieczornie i ciepło!
OdpowiedzUsuńMartyna Marti, miło mi strasznie!:-)
Oh to jak mnie to cieszy! liczę na to wrażliwa ciasteczkowa duszyczko :*
OdpowiedzUsuńasiejko, tak mi Cię brakowało! Twoich tajemniczych postów i pysznych słodkości. jak miło, że jesteś.
OdpowiedzUsuńpyszne ciacha, porywam od razu! kilka sztuk na jeden chaps xd
Dusia, (((-:
OdpowiedzUsuńKarmel-itka, tak miło, że mi o tym mówisz, dziękuję!
Świetny masz blog wiesz? :)Na pewno będę tu częściej zaglądać!!^^ PS.OBSERWUJEMY ?? Buuuziaki:*:*:*!!!
OdpowiedzUsuńCzyżbym miała Cię nieświadomie o jedn przystanek skm, o góra 3 tramwajem z mojego Przymorza? Osz! Tak blisko!=)
OdpowiedzUsuńBędzie wścibstwem naczelnym gdy zapytam co studiujesz asiejko?Bo wyobraźnia podpowiada mi,że Czarowanie swoją codziennością innych, optymizm z elementami wypieku słodkości! :)
Ściskam mocno. Studenckie zmiany nie są wcale złe, a wspomnienia zostają na długie długie lata! Będzie jeszcze fajniej! Zobaczysz! Wrzeszcz spoko jest! =)
Wszystko co najcenniejsze (wspomnienia) zawsze mamy je ze soba ;) a ciasteczka w kolorach nadziei :)
OdpowiedzUsuńNie będzie miejsca na smutki, nie może być.
OdpowiedzUsuńElwira, dziękuję!
OdpowiedzUsuńolala, o rety! wygląda na to, że tak. że byłyśmy tak bardzo blisko. studenckie wspomnienie to dopiero zostają na długo! tak fajnie napisałaś..((: a ja studiuję na UG, na wydziale nauk społecznych, Ty też niedaleko? uściski!
Takie wspomnienia dają dużo dobrego, warto je gromaszuc :)
OdpowiedzUsuńzgromadzone. w głowie i na obrazkach.
UsuńŚliczne zdjęcia, bardzo klimatyczne - warto kolekcjonować takie wspomnienia:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne masz wspomnienia!
OdpowiedzUsuńTwoje miszkanie wygląda bardzo ciepło, az mam ochote usiś z Tobą przy stole i napić sie gorącej czekolady:)
OdpowiedzUsuń- Twoje zdjęcia powtórzę sie wyglądaja bajecznie
Bardzo lubię takie fotki:) Blog jest super!
OdpowiedzUsuń