niezwykłe połączenie smaków. słodko kwaśne soczyste jesienne maliny, drobinki ciemnej czekolady otulone delikatnym waniliowym ciastem. i płatki owsiane. lubię tą ich rumianą skórkę i wilgotne wnętrze. są idealne.
muffinki malinowo czekoladowe
1 szkl. mąki, 1 szkl. płatków owsianych, 1 szkl. cukru, 2 łyżeczki proszku, 100 g masła, 1 szkl. serka homogenizowanego, 2 jaja, 1 szkl. malin, 1 tabliczka czekolady
masło stopić, wymieszać z serkiem i jajkami. mąkę wymieszać z płatkami, proszkiem i cukrem, dosypać pokruszoną czekoladę oraz maliny (moje były mrożone). połączyć wszystkie składniki razem, przełożyć masę do foremek i posypać owsianymi płatkami do dekoracji. piec w 180st. około 20 - 25 minut.
Mimo ze jestem juz po kolacji, schrupalabym natychmiast kilka takich muffinek! Te maliny przysnia mi sie chyba w nocy:)
OdpowiedzUsuństrasznie podoba mi się ich faktura...bo u mnie jedzenie musi mieć wygląd...przyznaję że czasem i jakieś podpieczone koślawce mi wychodzą, ale są te pewne może i pojedyncze obiekty - te idealne - takie by oko nacieszyć...takie fotki przypominają mi o tym dlaczego tak lubię "bawić się w kuchnię"
OdpowiedzUsuńo jaaaaaaaaaaaa.... litosci nie masz... o tej porze tak kusic? :)
OdpowiedzUsuńco tam kuszenie, kiedy smak niebiański :) asiejko cudne są te muffinki, no i te malinki mhmhmhm pychotka :) u mnie dziś wymiana lodówki, więc jutro na zakupska, nowy sprzęt zapełnię i będą gary furczały hihihi
OdpowiedzUsuńbardzo ładne!!! Z serkiem homo jeszcze nie robiłam. Muszę koniecznie wypróbować:)
OdpowiedzUsuńo, ten serek na pewno daje świetną konsystencję! Muszę wypróbować!
OdpowiedzUsuńZ samego opisu wiem, że bardzo by mi smakowały. Musiały być naprawdę pyszne.
OdpowiedzUsuńjak mi się podoba to zdjęcie z muffinką w dłoniach :) Przepis powalający- oddałabym wszystko za świeże mailny!
OdpowiedzUsuńreve82, te koślawce są najwspanialsze. bo nie o to chodzi, aby wypieki były idealne, ale robione od serca
OdpowiedzUsuńkuchasiu, u mnie nawet bez wymiany lodówki były dziś zakupy. i jutro pewnie jeszcze kupię jakieś smaczności:-)
kasiac, przeważnie dodaję do muffinek serki homogenizowane albo jogurty naturalne. wtedy są delikatne w smaku i bardzo mi smakują
agatko, próbuj koniecznie
lisko, były..:-)
glimmer, to zdjęcie jest jednym z moich ulubionych, które zrobiłam. mamina ręka. a moje maliny mrożone, ale z własnego sadu. najpyszniejsze.
Są prześliczne! Cudowne zdjęcie z muffinką w dłoniach !:)) Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńOj śliczne te muffinki. Wspaniały pomysł na połączenie smaków. Wyobrażam sobie tą czekoladowo-malinową ucztę! Koniecznie muszę je upiec!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Suuuper :)! Wyglądają pysznie, że ło matko :). Chętnie bym zjadła taką muffinkę, choć akurat na brak słodkości w domu nie narzekam ;).
OdpowiedzUsuńZa każdym razem gdy do Ciebie zaglądam robię się głodna ;) Same pyszności :)
OdpowiedzUsuńMmm. W sam raz na słodkie, leniwe, sobotnie śniadanie ;). Piękne !!
OdpowiedzUsuńAsiu, wspaniałe ciasteczka :) Piękne i tak smakowicie się zapowiadają, że to kolejny z Twoich przepisów do wypróbowania :) Niedługo z przepisów od Ciebie wydrukowanych chyba cały zeszyt stworzę :)))
OdpowiedzUsuńO, kurcze, ale fajne i z pewnością pycha:-)
OdpowiedzUsuńBabeczki cud miód te jak i te niżej niebieskie. :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Cud miód! Nie dość, że połączenie malin i czekolady musi być obłędne, to jeszcze płatki, które uwielbiam w ciastach... Szkoda że to nie moje łapki trzymają to cudeńko ;)
OdpowiedzUsuńJa też dziś poszalałam z muffinami, ale nie wpadłabym na takie połączenie;) bardzo ciekawe połączenie na pewno wypróbuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wiosenne bardzo,a nawet już pachnące latem! A za oknami nadal szaro i zimno Dobrze że chociaż na blogach zrobiło się kolorowo
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sam widok tych muffinek poprawia humor. Przepis zapisuję do wypróbowania. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńnatalerzu.blogspot.com
Boskie są!!
OdpowiedzUsuńI jeszcze to piękne zdjęcie..ach..
a ty! to tym przepisem kusiłaś w profilu! :)
OdpowiedzUsuńmajanko, to zdjęcie jest moim ulubionym..
OdpowiedzUsuńcezonia, zaglądaj jak najczęściej:-)
tili, jak mi miło!
ale z tą książką to bez przesady (;
No nie! A Ty znowu malinami atakujesz! Zlitujże się - ja już nie mam więcej zamrożonych truskawek...
OdpowiedzUsuńzemfiroczko droga - to już był ostatni malinowy raz. aż do jesieni, gdy w sadzie znów pojawi się ich cała masa. wykończyłam wszystkie malinowo zamrażarkowe zapasy. ale mam jeszcze woreczek truskawek i pysznych, kwaśnych dużych jeżyn :-D
OdpowiedzUsuń