leniwe poranki z niespiesznie wypijaną kawą. łyk po łyczku. i aromat unoszący się w powietrzu. taki jesienny, cynamonowy. i nawet nie trzeba wychodzić spod kołdry.
five o'clock co krok
albo kawa
mała wielka sprawa
do omówienia
przemyślenia
podważenia
a podobno najzdrowsza
woda z uśmiechem
miodem i cytryną
nie tylko zimą
kawa korzenna
kawa, woda, mleko, szczypta cynamonu, szczypta kardamonu, szczypta piernikowej przyprawy
do kubka wsypać łyżeczkę rozpuszczalnej kawy i przyprawy, zalać gorącą (ale nie wrzącą wodą) i dolać mleko.
* b. popławska 'coachind duszy w 33 odsłonach'
Juz sobie wyobrazam, ze taka kawa jest idealna na leniwe, jesienne popoludnie : gdy robi sie juz szaro, zapalam swieczki i siadam na ulubionej kanapie z filizanka takiego aromatycznego napoju... Mniam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Asiu!
Ja tez uwielbiam niespieszne poranki z kawą... Muszę spróbować Twojej wersji :)
OdpowiedzUsuńkawę uwielbiam, chociaż nie powinnam jej pijac w zbyt dużych ilościach.
OdpowiedzUsuńOstatnio zakupiłam dla mego Kawosza książkę traktującą właśnie o kawie. O Asiejko! Jakie tam są cuda! a ile ciekawostek! szok!
zamiast spac - czytałam ją od deski do deski. Powinnam się wziąc do robotym by chociaż kilka z tych cudów Tobie pokazac. Niemiej liczę, ze kiedyśśśśśśśśśś zrobię Ci taką, zaś Ty wypijesz ją, siedząc obok :)
buziaki zasyłam,
Peggykombinera, co za robienie śniadania się zabiera ;-)
wlasnie na taka kawe mam dzis ochote, kiedy za oknem wichura... pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBea,
OdpowiedzUsuńona jest idealna na każdą leniwą porę dnia (:
Peggy,
koniecznie mi musisz zdradzić co to za książka z tymi cudami. albo może lepiej nie, lepiej poczekam na taką zrobioną przez Ciebie. to by było piękne.
mleko z korzeniami na II śniadanie a taka kawa (z takim wstępem) na podwieczorek...oj już czuję i już wiem, że to będzie strzał w dziesiątkę.
OdpowiedzUsuńTylko gdzie znaleźć tak ciepły i radosny sweterek :)
pozdrawiam
Łagodne przebudzenie.
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
Na uśmiech.
Na poranek wspólny.
Brzmi pysznie Twoja kawa.
Uśmiech ciepły na nowy tydzień przesyłam i na jeszcze trwające niedzielne popołudnie :)
Nie pijam rozpuszczalnych kaw, ale taka poranna, niespieszna z korzennym aromatem , to coś co powinno mnie spotykać każdego jesiennego poranka :)
OdpowiedzUsuńLubie niedzielne poranki z kawa (koniecznie z duza iloscia mlecznej piany) wypijana w poscieli i z moim Synkiem baraszkujacym pomiedzy Nami :)) Mysle, ze polubie je jeszcze bardziej, kiedy przygotuje sobie korzenna kawe wg Twojego przepisu :)) Musi cudownie pachniec...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
a ja właśnie się delektuje swoją ulubioną kawą z pianka
OdpowiedzUsuńAsiejko, ja poproszę taką kawkę, ale by rozgrzała, od razu zaczarowała by świat :)
OdpowiedzUsuńŚciskam cieplutko :*
Doskonale rozumiem to kawowe piękno chwili o poranku :)))
OdpowiedzUsuńO tak Asiejko, taka kawa to jest coś! Uwielbiam :)
OdpowiedzUsuń;)
OdpowiedzUsuńŚlicznie napisane;)
Ale pysznie się zapowiada! ja na razie karmię Julkę piersią, wiec ograniczam się do bardzo lekkiej kawy rozpuszczalnej, ale marzy mi się już taka mocna, aromatyczna kawka
OdpowiedzUsuńa lubię lubię :)
OdpowiedzUsuńPoranna kawa ma w sobie moc.
OdpowiedzUsuńWypijana powoli pozwala mi uporządkować myśli, rozgrzać się, uśmiechnąć do młodego dnia.
Kawa, kiedy nie muszę wychodzić prędko z domu - to przyjemność chwili.
Bardzo moja.
Całuję
M.
Kawa w sam raz na nadchodzący okres Bożego Narodzenia: tak mi się kojarzą użyte do niej przyprawy. Spróbuję, jak tylko zdobędę potrzebne składniki:)
OdpowiedzUsuńO rany... A jak miałam te niespieszne poranki niemal na co dzień - to chyba nie doceniałam. A teraz, gdy straciłam - to dopiero widzę jak miałam dobrze.
OdpowiedzUsuńco_zerka,
OdpowiedzUsuńmleko z korzeniami? (:
amarantko,
dzień dobry. dziękuję.
szarlotek,
i mnie. mnie tez mogłaby spotykac codziennie.
majka,
u mnie bez piany, ale z dużąąą ilością mleka.
Tili,
w kubku czy w filiżance?
Monika,
poranna ma największą moc (:
Małgosia,
ja mam tak samo. kiedyś były zupełnie nieistotne, ale z czasem wiele rzeczy nabiera znaczenia.
mhhhhhmmmmmm... to jest własnie to, na co czekam przez cały tydzień: niespieszne weekendowe poranki, kiedy człowiek powoli otwiera najpierw jedno oko, potem drugie... a budzik NIE dzwoni. Potem oczywiście kawa. I śniadanie - jakieś specjalne, takie, na jakie nie ma czasu na co dzień. Mmmmm :)
OdpowiedzUsuń