droga się czasem bardzo dłuży. leniwe krople deszczu spływają po szybach. marzną mi ręce. kolejne obrazki mijają za szybą. ludzie rozmawiają albo siedzą wpatrzeni w słowa na kartkach. a ja myślę co będzie na mnie czekało w Domu. czy na łóżku znajdę jakiś list, czy ulubiony miodowy sweter będzie tam, gdzie zostawiłam go przed wyjazdem, czy Mama ugotowała pomidorową.. a może kopytka?
domowe kopytka
/u Moniki na Grabinie robi się takie same.. cytuję
2.5 szklanki mąki pszennej
700 g ugotowanych ziemniaków,
180 g białego twarogu
1 duże lub 2 małe jaja
szczypta soli, świeżo mielony pieprz
Mąkę przesiewam na stolnicę. Ziemniaki i ser przepuszczam przez maszynkę do mielenia, dodaję do mąki, wbijam jajka i zagniatam bardzo szybko (bardzo ważne :) ciasto. Z ciasta formuję mniejsze wałki i tnę je nożem. Gotuję we wrzącej wodzie, wyławiam po kilku minutach.
w moim Domu jada się z podsmażoną cebulką, albo z zasmażką z bułki tartej na maśle.. albo na słodko: z jogurtem posypanym cukrem i cynamonem, z dżemem..
Jeszcze nie jadłam kopytek, do których dodaje się twaróg, ale zapamiętam i ten sposób :) Narobiłaś mi na nie smaka :)
OdpowiedzUsuńŚciskam cieplutko :*
Dobrze mieć taki Dom. Bo jego ciepełko nosi się w sobie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochanie.
Łap promyki słonka.
Całuję
M. :)
Ależ nastrojowe to pociągowe zdjęcie :) I na górze widzę też zmiany.
OdpowiedzUsuńPowroty... jeżeli kojarzą się z uśmiechem, są najprzyjemniejszymi chwilami życia :)
Takie kopytka sa pyszne, pomidorowa tez ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubie takie powroty do domu : patrze co sie zmienilo, co jest nowego, co zniknelo...
No i domowy obiad taki jak sprzed lat, ktory wywoluje moc wspomnien...
Milo jest wtedy bardzo :)
Pozdrawiam!
Kopytka to jest to. Mogę je jeść na różne sposoby. Polane masełkiem albo z sosem grzybowym... mniamć :)
OdpowiedzUsuńI kopytka , i pomidorowa to ulubione smaki z dziecińtwa :) Teraz to i na jedno , i drugie naszła mnie ochota :)
OdpowiedzUsuńNie ma to, jak domowe smaki! U nas takie kopytka nazywa się pierogi leniwe -ruskie :)
OdpowiedzUsuńAch, tak dawno juz nie jadlam kopytek.. Gdyby tak ktos chcial je dla mnie zrobic... :)
OdpowiedzUsuńA kiedy jade w odwiedziny do rodzicow, to zawsze zastanawiam sie czy mam zrobi swoj pyszny rosol z makaronem, ktory wychodzi zawsze spod rak mojego taty...
jak ja uwielbiam kopytka a szczególnie te robione przez moja mame... narobilas mi smaka:)
OdpowiedzUsuńI znowu smaki dziecinstwa :) U nas kopytka robilo sie z ziemniakow, a pierogi leniwe z twarogu :) Niemniej smaka mi narobilas i bede musiala sama sobie ugotowac, bo do domu rodzinnego daleko :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Asiejko doprawdy nie wiem jak to robisz, ale twoje slowa i potrawy kraza mi po glowie w ta i z powrotem :)
OdpowiedzUsuńPiekne..,
Dziekuje ;*
Hm... to takie pomiesznie leniwych w kopytkami :). Pycha. Jeszcze tak nie jadlam. Trzeba sprobowac :))
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:)
OdpowiedzUsuńA o kopytka chyba muszę poprosić babcię, robione samemu nie smakują tak samo jak te od kogoś.
Kopytka też mi się domem kojarzą. Z Mama i Babcia. :) Najbardziej lubię podsmażane w sosiku grzybowym. Ale narobiłaś smaku... :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńszkoda, że ja do domu mam tak daleko...też bym zjadła kopytek Mamy ;)
OdpowiedzUsuńPięknie napisane, Asiejko. Domowe potrawy mają w sobie mnóstwo magii i dobrej energii. Ja póki co mam je na co dzień. I chyba muszę nauczyć się je doceniać...
OdpowiedzUsuńKopytek z dodatkiem twarogu jeszcze nie jadłam. Warto spróbować.
Asiejko, słowotwórczyni nasza... klimatotwórczyni...!
OdpowiedzUsuńsię rozmarzyłam,
zatęskniłam...
bardzo lubię kopytka:)) najsmaczniejsze są odgrzewane na masełku:) takie z chrupiącą skorupką;) pychotki!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńUwielbiam kopytka tylko wciąż brakuje mi odwagi,by zrobić je samodzielnie,królują mamine .. ;)
OdpowiedzUsuńJeden klik,a tyle radości :)
http://wizaz.pl/akcje/vichy/glosowanie.php?id=40898
MMmm ;)) Uwielbiam kopytka mojej babci. Nie wiem czy robi z podobnego przepisu ale na pewno oby dwa są cudowne.
OdpowiedzUsuńKopytka to jedno z tych dań które kojarzą się z najmłodszymi latami :)
Bardzo lubię kopytka :))) Czy mogę się poczęstować?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Asiejko:)
ja też nie znam kopytek z twarogiem, u mnie w domu robiło się bez niego, podejrzewam, że Twoja wersja jest smaczniejsza ;)
OdpowiedzUsuńKrzyżówka leniwych z kopytkami ;)
OdpowiedzUsuńKopytka bardzo lubię , leniwe też - więc i Twoja wersja pewnie by mi smakowała :)
Cudownie jest mieć taki Dom. Wracać do niego. A po wielu latach czerpać siłę ze wspomnień:)
OdpowiedzUsuńTakie kopytka muszą być pyszne! Skusiłabym się na wersję z cebulką lub z bułką tartą:)
Mnie zawsze najbardziej cieszą kopytka ze szpinakiem które robi moja mamm. Sa cale zielone i zwykle straszą potencjalnych chętnych na mój obiad
OdpowiedzUsuńUwielbiam kopytka!! U nas te z serem nazywane są leniwymi kluskami-nie pytaj dlaczego:) Jemy je z bułeczką tartą przysmażoną na maśle. Mniam mniam...
OdpowiedzUsuńA Ty mnie skusiłaś omletem z tuńczykiem-już drugi dzień zaczynam od niego dzień! I zgadnij, co jutro na śniadanie:)
ooo kopytka, to co tygryski lubią najbardziej, ale w tej wersji to nazywamy kluskami leniwymi, kopytka robię z samych ziemniaków
OdpowiedzUsuńa ja wrocilam do domu i kopytek nie ma;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam kopytka. :) I dziękuję, że się "u mnie" odezwałaś - dzięki temu odkryłam kolejny ciekawy blog. Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńMniam dobrze jest gdy ktoś na Nas czeka:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
Witaj. Przez Karoline - a raczej przez jej bloga trafilam na Twoj blog. Tez lubie kopytka i mam je zamiar przyrzadzic w najblizszym czasie. U mnie w domu koptyka z dodatkiem twarogu nazywami leniwymi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!