sobota, 22 września 2012

najprostsza drożdżówka ever. i piasek w butach.

 
na plaży się dużo marzy. można też trochę czytać - na przykład tą samą książkę setny raz, bo ulubiona. zapisywać w pamięci fragmenty. też można. 'senne miasteczko i różowa sukienka. to wszystko. moje życie byłoby jak kradziona ukradkiem czekolada'. można marznąć w dzień i nocą, by po powrocie do domu przed 3 wysypywać piasek z każdej kieszeni i z butów. a gdy się mruży oczy patrząc na wrześniowe wczesnojesienne słońce - to to jest szczęśliwość. gdy się nocą gapi w fontannę i ma się Przyjaciół obok i niezliczoną ilość słów - to to jest jeszcze więcej szczęśliwości. tęskniłam.
 
drożdżówka. lubię jej zapach, gdy się piecze i później, gdy kusi z kuchennego blatu. cała wielka blacha upieczona przez mamę. można skubać kawałek snując plany i pisząc listę rzeczy do zrobienia, do zabrania, do pamiętania.

najprostsza drożdżówka

6 łyżek oleju, 60-70dkg mąki, 3 jajka, 6 łyżek cukru, 1 cukier waniliowy, 8dkg drożdży, 1 szklanka mleka, szczypta soli, ewentualnie kruszonka z masła, cukru i odrobiny mąki

w dużej misce wymieszać jajka z cukrem i cukrem waniliowy, odrobiną soli, ciepłym mlekiem oraz świeżymi drożdżami. następnie dodać olej oraz mąkę, wymieszać dobrze (dłońmi lub drewnianą łyżką). ciasto włożyć do foremki 25x36. (można posypać kruszonką lub grubym cukrem). odstawić do wyrośnięcia na 30 minut. piec 45 minut w 180st. /inspiracja: tu
ciepło - zimno

wtorek, 18 września 2012

to może przyjdziesz do mnie na cukierki?

 
w domu pachnie płynem do mycia szyb i praniem wiszącym na suszarce. skręciłam stolik, powiesiłam firany, ustawiłam kubki w kuchni, umyłam podłogi (nie lubię), rozpakowałam kartony, schowałam cukierki do pudełka.

poranki bardziej niż do lubienia. tylko ja, najgłośniejsze dźwięki w słuchawkach (przewijam smutne piosenki i lubię jak mi Lykke Li śpiewa), maliny wyjadane z kubka na plaży, morze (zapomniałam sprawdzić czy woda w Bałtyku zimna, wrócę tam jutro). witaj moja nowa codzienności.

są momenty, które chce się pamiętać jakoś bardziej. są również takie, gdy wydaje się, że to co przed nami jest nowe, nieznane, może trochę intrygujące. nie oddzielam grubym czarnym markerem tego co było, ale jednocześnie cieszę się na to co będzie. niech mnie zaskakuje, niech mnie cieszy, niech nie zostawia chwili na smutek i łzy. najważniejsi i tak są ludzie. bliżej lub dalej.

środa, 12 września 2012

brownie z marzeniami yyyyy.. z malinami

wyciągam walizkę spod łóżka. miało być bez patetycznego kiczu. przecież trzeba jeszcze przynieść kartony z piwnicy i spakować mnóstwo rzeczy. ale chyba się nie da, bo gdzieś między lewą nerką, a prawą komorą serca zaplącze się jakaś emocja. najpierw czegoś bardzo chcę, a w ostatniej chwili panikuję i mam ochotę uciec, schować się i udawać, że mnie nie ma. robię się nostalgiczna, ohyda. lubię jak stukają obcasy, lubię myśleć, że jeszcze wiele rzeczy mnie zaskoczy, nie móc spać z nadmiaru emocji, piec dla kogoś czekoladowe ciasto. bardzo. lubię też jeść maliny na śniadanie wybierając z pudełka najładniejsze. lubię jak się dobrze dzieje, teraz jest chyba dobrze.

szalenie czekoladowe
brownie z malinami

200g ciemnej czekolady, 100g mlecznej czekolady, 140g mąki (dodałam żytnią pełnoziarnistą, ale może być zwykła pszenna), 250g masła, 250g brązowego cukru, 4 jajka, 50g kakao, 200g malin

piekarnik nagrzewamy do 180 st. C, blachę o wymiarach ok. 20 na 30 cm wykładamy papierem do pieczenia. masło, połamane na kawałki czekolady i cukier wkładamy do rondelka i rozpuszczamy co jakiś czas mieszając, po rozpuszczeniu ściągamy z ognia, do masy dodajemy po jednym jajku delikatnie miksując całość. mąkę przesiewamy i razem z kakao dodajemy do masy, następnie wrzucamy połowę malin i delikatnie mieszamy masę przelewamy do formy i na wierzch układamy pozostałe maliny. pieczemy przez 35 min. /receptura z miesięcznika BBC Good Food, ja cytuję za muffinkarnią

niedziela, 9 września 2012

koniec tygodnia, ale z niespodzianką +edit

końcówka niedzieli to pora, by móc Wam podarować jakiś prezent. najlepiej taki, który można sobie wybrać samemu z kolorowego katalogu. 2 kubki, lampka, kolorowy koc, kieliszki do wina, poduchy, pachnące świeczki, pościel, duży arkusz materiału? a może wszystko razem? wystarczy tylko zaparzyć ulubioną herbatę, usiąść w miękkim fotelu i zgubić się na chwilę we własnej wyobraźni. a później opowiedzieć mi o kolorach, o fakturach, o tekstyliach.


nagroda: bon na 100 zł do realizacji w IKEA + katalog + torba IKEA
czas trwania: 9 - 15 wrzesień


pytanie konkursowe, na które odpowiedź należy umieścić w komentarzu: wyobraź sobie, że otrzymujesz pokój, w którym są tylko same meble (np. regał, sofa, fotel,, łóżko, szafa, stolik, itp.) oraz oświetlenie, ale w ogóle nie ma w nim tekstyliów. Jakimi tekstyliami IKEA go urządzisz, by czuć się w nim dobrze? /inspiracja: obrazkowa

będę czekać na Wasze słowa - te dotyczące konkursu i nie tylko. a w międzyczasie podzielę się recepturą na najpyszniejsze brownie upieczone z 300g czekolady, z malinami. i jeszcze o czymś opowiem. tylko jeszcze nie wiem o czym. to może o malinach? :-)

edit: można się rozmarzyć wśród tych wszystkich kolorów, o których napisaliście. wśród poduch, miękkich pledów i pościeli. dziękuję Wam bardzo za udział i nie przedłużając... zwycięzcą zostaje MUFFINKA. myślę o jej miętowym regale i łóżku z baldachimem, którym towarzyszy puchaty dywan i kwiecista pościel. biel to minimalizm. mi się podoba. poproszę o adres, by kupon IKEA mógł do Ciebie prędko dotrzeć (ślij na: dobranocki@gmail.com)

piątek, 7 września 2012

owsianka. i skąd się wzięła figa z makiem?

w dzisiejszym poranku lubię chłodne powietrze zaplątane między kosmykami włosów, albo między dłońmi chowanymi w kieszeniach szarej bluzy. mniej mogę lubić kolejkę do warzywniaka, ale wszystko i tak wynagradza zapach świeżego chleba z ulubionej piekarni. i myśl o tym, że za chwilę wrócę do domu i zjem ciepłą owsiankę z figą i suszonymi truskawkami. schyłek lata to spacery po starówce, do biblioteki, do banku, do księgarni, do apteki albo papierniczego sklepu. to zbyt mała ilość momentów zapisanych na karcie pamięci w moim aparacie. pudełko pachnącej zielonej herbaty (już staram się pamiętać, że zaparzacz trzeba wyjąc po 2 - 3 minutach, bo inaczej będzie gorzka i niedobra), tabletki przeciwbólowe, na paznokciach "think pink" o numerze 63. czasem wieczory, gdy można zasznurować buty i biec gdzie się chce. zmrużone słońce.

może o owsiankach powiedziano już wszystko. i w każdym kolorze. z cukrem, z miodem, z owocami, na słodko, na słono. w miskach w kropki, w paski, w fikuśne wzorki, w jednokolorowych, na białych lub fioletowych talerzach, zapiekane, gotowane, na ciepło lub zimno. z lodówki albo z garnka. czasem grzeję mleko w mikrofalówce i tylko dorzucam błyskawicznych płatków, by za chwilę brzęczeć kluczem w drzwiach i biec gdzieś dalej. najbardziej lubię na mleku, takie gęste i paćkowate ;-) ciepłe. bez cukru, za to czasem z owocami. zimą z bananem, latem wrzucam maliny. jesienią wyjmuję z zamrażarki trochę borówek. poranek jest dobry na owsiankę.

wtorek, 4 września 2012

lato jest ok. czekolada i owoce też.

poplątane obrazki. tkam pajęczynę z moich wspomnień. ze słońca na bladych ramionach, poziomek, borówek, malin i kwaśnych cytryn malujących na buzi ten charakterystyczny grymas. chciałabym opowiedzieć ci o tym dlaczego czasem tak mocno się boję, dlaczego lubię zasypiać przy otwartym oknie i budzić się przed 8. o trzech smutnych wiśniach i o spacerach po gdańskiej starówce. a najbardziej to chciałabym znów pójść na taki spacer i zabrać cię ze sobą. wrzesień ma trzydzieści dni, jest dużo czasu.

dziś międzynarodowy dzień czekolady! to i mega czekoladowe ciastka:

korova cookies 
 
1 i 1/4 szklanki mąki, 1/3 szklanki kakao (ciemne, deserowe), 0,5 łyżeczki sody oczyszczonej, 170 g masła w temperaturze pokojowej, 2/3 szklanki brązowego cukru (szklanka 250ml), 0,5 łyżeczki soli morskiej, 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego, 140 g ciemnej czekolady pokrojonej na kawałki

Mąkę przesiać, dodać kakao i sodę, wymieszać. Masło zmiksować z cukrem, solą i ekstraktem waniliowym. Dodać mąkę i miksować, krótko, tylko do momentu by mąka się połączyła z resztą. Wsypać czekoladę, połączyć z masą. Z masy zrobić wałek o średnicy ok 2,5cm i włożyć do lodówki (najlepiej trzymać je tam ok. 2 godzin), ja natomiast trzymałam póki piekarnik mi się nie nagrzał. Ciastka pokroić na plasterki o ok. 1 -1,5 cm grubości. Położyć na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Piec w 160°C przez ok. 12 minut. /według receptury Herme

sałatkowe odkrycie: słodki melon, awokado i zielona sałata. koniczyny na wianek pełen lata pleciony  siedząc na huśtawce i pasieka pełna miodu.

sałata z melonem i awokado

1 melon kantalupa (zielony z pomarańczowym wnętrzem), 1 główka sałaty lodowej, 1 awokado
sos: mały kubek jogurtu naturalnego + starty drobno 1 ząbek czosnku i ulubione zioła

umytą sałatę rwiemy lub kroimy w niewielkie kawałki. obrany melon i awokado kroimy również. z ziół i zmiażdżonego czosnku zmieszanego z jogurtem naturalnym przygotowujemy sos i dodajemy do reszty składników. /receptura od Agaty