poniedziałek, 25 maja 2015

od miodu lepkie

majowy dzień. utopiony w słońcu, zagryzany truskawkami moczonymi w miodzie. prosto z ula. z kwaśnym rabarbarowym plackiem i śmietankowym torem na dokładkę (w rodzinie okazja potrójna - imieniny, urodziny, dzień mamy) - poziom cukru niebezpiecznie wysoki, więc dla równowagi gorzka kawa bez ziarenka cukru. lubię maj z całym tym pakietem zielonej trawy, dobrych słów na dobranoc, z dniami odliczanymi ilością zjedzonych kulek lodów z ulubionej cukierni. lubię maj na wsi, rozrywanie listków świeżej mięty, chrupanie rzodkiewki i lubię maj w mieście - codzienne negocjacje ze słońcem o kilka piegów na nosie, spacery bulwarem i te nadmorskie, które przenigdy mi się nie znudzą. w ogóle ostatnio dużo jest do lubienia, a smutki potrafią rozpuszczać się w kubku z herbatą - kiedyś nie wierzyłam w te brednie.
Tata.
mój Tata na emeryturze zrobił super rzecz - zbudował najładniejszą pasiekę na świecie. z ulami w kolorze landrynek (teraz już farba nieco przyblakła od słońca, ale kto by się przejmował). raz jeden wkładałam z Nim skrzynkę z rojem pszczół do ula. zgrywałam odważniaka, a po wszystkim uciekałam czym prędzej :) taki to ze mnie tchórz. wczoraj też ubrałam kapelusz i podeszłam na odległość głośnego bzyczenia i kolejny raz przekonałam się, że zdecydowanie bardziej wolę bezpieczną odległość i odsklepianie i wirowanie napakowanych miodem ramek. taka duma być Córką Pszczelarza!
prawdziwy miód bierze się z kręcenia!
siostra.

wtorek, 19 maja 2015

jagielnik na majowych występach

tegoroczny maj mocno przyspieszył. nie dość, że przyszedł jakoś tak niespodziewanie, to dotarł już do drugiej połowy. wiosna rozkręciła się na dobre, ale wciąż jeszcze nie pozwala schować do szafy ciepłej kurtki i chusty w grochy. za to piknik na ganku wiejskiego domku udało się już przygotować. i prawdziwie wiejski obiad - z ziemniakami w mundurkach i smażonymi boczniakami. a na deser ciasto inne niż zwykle. nic nie zastąpi klasycznego sernika, szarlotki i spółki - wiadomo, ale jagielnik też daje radę!
jagielnik

250g ciastek owsianych
100g masła

1 szkl. kaszy jaglanej
2 jajka i 1 żółtko
2 ¾ szkl. mleka
2 łyżki mąki ziemniaczanej
2 łyżki miękkiego masła
skórka otarta z 1 cytryny i sok z połowy
garść suszonej żurawiny lub innych suszonych owoców
4 łyżki cukru pudru + odrobina do posypania ciasta

piekarnik nagrzewam na 180 stopni. masło (100g) roztapiam w garnuszku i studzę lekko. ciastka owsiane kruszę na drobne kawałki, mieszam z masłem i wykładam nimi spód blaszki (ok. 20cm) wyłożonej papierem do pieczenia. dociskam łyżką aby masa była dość zbita i podpiekam około 7 minut. kaszę płuczę w zimnej wodzie (aby pozbyć się tej specyficznej goryczki) i gotuję w 2 szkl. mleka aż zmięknie (czyli około 25 minut). gdy kasza lekko ostygnie dodaję resztę mleka i blenduję na gładką masę dodając cukier puder, sok i skórkę z cytryny, żurawinę oraz mąkę. masę przekładam na podpieczony spód i piekę w 180 stopniach przez około 60 minut (przy czym pierwsze 40 minut najlepiej piec przykryte folią aluminiową). po upieczeniu posypuję cukrem pudrem i uzbrajam się w cierpliwość, bo ciasto najlepiej smakuje schłodzone przez noc w lodówce.
tutaj dwa inne ciasta z wykorzystaniem kaszy jaglanej: