dwa słowa na L, każde po cztery litery: lato i lody. nawet, gdy letni deszcz, gdy kropi i grzmi. ostatnio byłam w mieście, w którym lodziarnie otwarte są nawet o dwudziestej drugiej, a przynajmniej jedna trzecia osób spacerujących późnym wieczorem, niesie w ręku słodki wafelek wypełniony po brzegi. ja spróbowałam lawendowych z rozmarynem i wiśniowych z chilli. bo jestem raczej z tych co monotematycznie wybierają melonowe i śmietankowe w ulubionej lodziarni, ale na wyjeździe lubią nowe i wcześniej nie próbowane. a w domu zrobiłam bazyliowe z limonką. w niedalekich planach, w nowej gdańskiej kuchni zmrożę jeszcze karmel z solą. taka lodowa mania.
lody bazyliowe
300ml pełnotłustego mleka
150ml śmietanki kremówki
70g cukru
2 jajka
2 garście umytych i osuszonych liści bazylii
sok z 1/4 limonki (dodałam sok z połowy i startą z limonki skórkę)
jajka roztrzepać w misce, odstawić. w rondlu o grubym dnie, wymieszać mleko z cukrem oraz śmietanką, postawić na średnim ogniu, dodać sok i skórkę z limonki i liście bazylii. całość zmiksować. mleko doprowadzić do wrzenia i natychmiast zdjąć z ognia. lekko przestudzić, letnie stopniowo wlewać do miski z jajkami, jednocześnie mieszając trzepaczką. całość ostudzić i przelać do plastikowego pojemnika na żywność, włożyć do zamrażarki na kilka godzin. po tym czasie wyjąć, posiekać nożem i zmielić blenderem na gładką masę, powtórzyć to 2-3 razy. /receptura od Trufli
bazylia na słodko, zmrożona ze śmietanką i limonką, jako lody smakuje naprawdę fajnie. jeśli lubicie jej charakterystyczny smak, to z pewnością będziecie mile zaskoczeni, że pasuje nie tylko do pomidorów i mozzarelli albo pesto (: jeśli jeszcze kiedyś będę mrozić - spróbuję bez dodawania jaj.