każdemu zdarza się czasem marudzić, kaprysić, pokazywać humorki. i tak sobie myślę, że z sernikami jest podobnie. wyrośnie, nie wyrośnie? opadnie czy nie? gdy je piekę najchętniej siedziałabym przed szybką piekarnika jak sroka wpatrzona w gnat i obserwowała. ale po pierwsze - półtorej godziny to trochę za długo, a po drugie - wolę nie zapeszać. drżącą ręką uchylam drzwiczki, czekam aż ostygnie. i oto jest - sernik z żurawiną, obsypany słupkami chrupkich migdałów. niczego mu nie brak, recepturę znam już na pamięć.
sernik (prawie) wiedeńskiz żurawiną i migdałami
1 kg twarogu (użyłam w kostkach, zmieliłam raz)
5 jajek
1 szklanka cukru (dodałam 3/4)
100g masła
garść żurawiny
dwie garści migdałów w słupkach lub płatkach
2 łyżki masy kajmakowej
1 łyżka mąki pszennej
1 łyżka mąki ziemniaczanej lub budyniu śmietankowego
ciasteczka pełnoziarniste na spód, pół szklanki mleka
wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową. twaróg zmielić w maszynce, odstawić. obie mąki zmieszać ze sobą. w misce utrzeć mikserem masło z cukrem na puszystą masę, dodawać stopniowo jajka, miksować dalej. następnie partiami dodawać twaróg, na końcu wsypać mąki. dodatkowo można dosypać garść żurawiny. piekarnik nagrzać do 170 stopni. na dnie blaszki wyłożonej papierem wyłożyć zamoczonymi na chwilę w mleku ciastkami, wylać na nie masę serową. blachę wstawić do pieca i od razu zmniejszyć temperaturę do 150 stopni, piec półtorej godziny, studzić w lekko uchylonym piekarniku. ostygnięte ciasto posmarować masą kajmakową i posypać migdałami (można też użyć orzechów - świeżych lub podprażonych na patelni).
sernik trochę w starym stylu, taki klasyczny, nie puszysty i nie do końca kremowy. mocno twarogowy, słodki dzięki żurawinie i z odrobiną chrupania w postaci migdałów. jeśli go odpowiednio wystudzimy na pewno nie opadnie. jest pyszny.
oryginalna receptura na sernik wiedeński pochodzi z książki Moje wypieki i desery