piątek, 22 listopada 2013

tiramisu, kasztany, dobre rzeczy

łuskane orzechy, wełniane czapki, pieczone kasztany, nagrzane podmiejskie pociągi, ciastka bez czekolady, najlepsze tiramisu i nadprogramowe zmęczenie. słodkie momenty, krótkie, za mało intensywne. niedosyt i pół puszki kremu z kasztanów. tuż przed zmarzniętą sobotą.
tiramisu kasztanowe
/na 4 porcje

250 g serka mascarpone
3 łyżki kremu kasztanowego
garść orzechów nerkowca/ migdałów
pół kubka zaparzonej mocnej kawy
kilkanaście biszkoptów
kakao do posypania

mascarpone miksuję z kremem kasztanowym na gładką masę. orzechy siekam na mniejsze kawałki.w szklance układam warstwami: zamoczone w kawie biszkopty, krem kasztanowy, orzechy, na wierzchu szczypta gorzkiego kakao, powtarzam warstwy 2 - 3 razy. najlepiej schłodzić tiramisu w lodówce kilka godzin.

sobota, 16 listopada 2013

kruche ciastka z wodą różaną

turkusowe kalosze, różowe swetry, tak trzeba, bo inaczej można by zwariować od nadmiaru szarości, monotonnych blokowisk w kolorze beż, brązowych patyków zamiast drzew. od nadmiaru marudzenia też. więc malinowa herbata w termicznym kubku, 2 ciastka różane w kieszeni i pociąg do pracy o 4:46, nie ma że boli i że kołdra ciepła, że dzień zaczyna się za wcześnie. jest słodko.

kruche ciastka z wodą różaną

200g masła
80g cukru pudru
5-6 łyżek wody różanej
350g mąki
1 jajko
opcjonalnie: odrobina suszonych płatków róży, kawałki białej czekolady

w dużej misce wymieszać mąkę z cukrem pudrem, dodać pokrojone w drobne kawałki masło, jajko i wodę różaną. można też dosypać kawałeczki białej czekolady i płatki róży. całość posiekać nożem, a następnie zagnieść szybko. uformować kulę, owinąć folią i schować do lodówki na 20 minut. piekarnik nastawiać na 180 stopni. rozwałkować ciasto podsypując mąką, wycinać serca lub inne kształty. piec około 12 minut. gotowe można posypać cukrem pudrem lub polać czekoladą.

czwartek, 14 listopada 2013

Gdańsk w Poznaniu, bo łączy nas miłość do jedzenia

poznałyśmy się w pośpiechu, spotkałyśmy się na chwilę, na urwane słowa, w wielkim zamieszaniu, na naszym blogowym śniadaniu na Targu Węglowym, a później było dużo uśmiechów. był Gdańsk i Poznań razem. były same miłe chwile, te z miłością do jedzenia i z miejskimi spacerami.
to dzięki Asi poznałam Foodlove [zajrzyjcie koniecznie i zostańcie na dłużej], odwiedziłam piękne mieszkanie Agi z Pretty Pleasure, piekłam makaroniki, piłam lemoniadę, podróżowałam bardzo wczesnym porankiem z trójmiejskimi blogerkami, próbowałam włoskie sery, zjadłam najlepsze śniadanie świata. DZIĘKUJĘ!
a na koniec zostały już tylko puste talerzyki.

niedziela, 10 listopada 2013

ciastka, ciasteczka.. to niedługo

wieczorami wsypuję do kubka półtorej łyżeczki kawy i szczyptę cukru. rano dolewam wrzątku i mleka. dosypuję garść ulubionych orzechów do musli. mój budzik absolutnie zawsze dzwoni za szybko. pobudka. niedospane sny, kilka nieprzeczytanych książek, niedokończona klisza w aparacie, przesiąknięty deszczem parasol. jesienią wygrywają domowe obiady, tiramisu z kasztanowym kremem i różane ciasteczka, które się jutro upieką.