jeśli miałabym opowiedzieć w ładnych słowach o moim ulubionym deserze, to pewnie byłaby to pascha. niby nic - twaróg i suszone owoce zawinięte w ścierkę, a jednak. w mojej kuchni powstaje raz w roku, jest wyczekana i najpyszniejsza. ze świeżą skórką z pomarańczy, odświętna. jeśli jeszcze nie próbowaliście.. zapewniam, że warto!
najlepsza pascha
z pomarańczą, żurawiną i morelami, bez jajek
400g twarogu
60g miękkiego masła
1 łyżka kwaśnej śmietany
80ml mleka 2%
3 łyżki cukru pudru
3 łyżki cukru pudru
150g bakalii (żurawiny, morele, rodzynki)
skórka starta z pół pomarańczy
bakalie zalewamy wrzątkiem w niewielkiej miseczce i zostawiamy na 30 minut aby namiękły. twaróg można zmielić w maszynce, ale nie jest to konieczne, ja wolę paschę z wyczuwalnymi grudkami. w dużej misce należy zmiksować twaróg rozdrobniony wcześniej widelcem z mlekiem, śmietaną i miękkim masłem, trwa to około 4 - 5 minut. dodać cukier puder i jeszcze zmiksować chwilę aż się połączy. następnie wrzucić odsączone owoce i skórkę otartą z pomarańczy, wymieszać całość łyżką. gotową masę przełożyć do miski wyłożonej bawełnianą ściereczką, zawinąć i przycisnąć czymś ciężkim (ja poratowałam się słoikiem ogórków), odstawić do lodówki na kilkanaście godzin, najlepiej na całą noc. po tym czasie wyjąć ze ścierki, pascha jest gotowa do jedzenia.
nie ma Świąt bez paschy, jest najpyszniejsza! podane proporcje są na mały talerzyk, więc proponuję ich podwojenie. a dla wielbicieli pomarańczy - starcie skórki z całej, a nie z połowy.
ps. słońce wyszło! i niech to będzie poniedziałkowa zapowiedź dobrego tygodnia.