wystarczyło kilka zdań, nie za długa lista składników, przeliczenie drożdży suszonych na świeże, data pieczenia, data pisania. i wielka radość, że można robić coś razem (chociaż osobno). zużyłyśmy 4 szklanki mleka i aż szesnaście szklanek mąki, osiem jajek, 20 łyżek masła. tylko dodatki nas poróżniły, bo jedna nie miała w kuchni ani garstki orzechów i druga też nie miała, więc musiały dosypać płatków migdałów lub słonecznika, a trzecia nie znosi rodzynek, więc wrzuciła żurawinę. miłość do pieczenia, cytryny i rozmaryn - pozostały niezmienne. jedna receptura i cztery wyjątkowe drożdżówki - rozmarynowo cytrynowe. najlepsze!
w zdjęciowaniu towarzyszyły mi dwie kule słońca w postaci cytryn, ulubiony bukiet kwiatów i osa, która idealnie wpasowała się w centralny punkt zdjęcia poniżej, latająca modelka.
a gdy zdjęcia się już zrobią, to fotograficzny obiekt należy zjeść popijając zimnym mlekiem.
rosemary holiday bread
Deborah Madison
1 szklanka pełnego mleka
5 łyżek masła
¼ szklanki miodu
2 łyżeczki drobno posiekanego rozmarynu
skórka starta z jednej dużej cytryny lub z 2 małych
2 jajka, roztrzepane
¼ szklanki ciepłej wody
25 g świeżych drożdży
¾ łyżeczki soli
1 szklanka orzechów włoskich lub migdałów
1 szklanka rodzynek lub żurawiny
4 szklanki mąki
glazura: 1 żółtko lub całe jajko roztrzepane z łyżką mleka oraz cukier do posypania
w niewielkim rondelku na średnim ogniu podgrzać mleko z masłem, miodem, rozmarynem i skórką cytrynową, mieszając od czasu do czasu. przelać do miski i odstawić do ostygnięcia. następnie wbić jajka. w międzyczasie wsypać drożdże do ¼ szklanki ciepłej wody i odstawić na ok. 15 min., dopóki nie pojawi się piana. następnie wlać do mikstury mlecznej, dodając sól, orzechy i rodzynki, energicznie wmieszać mąkę, dodając po jednej szklance, aż do momentu, kiedy ciasto zacznie odchodzić od brzegów miski. następnie zagniatać ciasto przez kilka minut, dopóki nie stanie się gładkie, umieścić ciasto w misce i odstawić, aż podwoi wielkość (1-1 ½ godz.). w międzyczasie wyłożyć papierem do pieczenia dwie keksówki lub jedną większą formę. ponownie zagnieść ciasto, uformować w kulę i umieścić w formie/formach. Pozwolić ciastu wyrastać, aż będzie bardzo miękkie w dotyku i ponownie podwoi swoją objętość (kolejna godzina). Podczas ostatnich 15 minut nagrzać piekarnik do 180 stopni. Ciasto posmarować glazurą i posypać cukrem. Piec ok. 45 minut, studzić na kuchennej kratce.
drożdżówka w oryginale nazywa się chlebkiem i nie jest typowym słodkim wypiekiem (chociaż mi akurat cukru nie brakowało). idealnie pasuje do konfitury albo miodu. ale jeśli woli się słodsze - to polecam do ciasta dodać 3 łyżeczki cukru, a jeszcze lepiej - podwoić ilość miodu w przepisie.
tak pięknie mi się upiekła. kojąco pachniała drożdżami i cytryną, intrygowała smakiem rozmarynu. polecam ją każdemu - tym co doskonale znają się na drożdżach i tym co dopiero stawiają pierwsze kroki. i obiecuję sobie, że upiekę ją jeszcze nie raz.
dziękuję najpiękniej..
Magdzie za wyszukanie cudnej receptury.
Annie Marii za to, że nie musiała mnie wcale namawiać na wspólne pieczenie, ale rzuciła hasło, które w mig stało się moim wyjątkowym drożdżowym wyzwaniem (bo na pewno nie wiedziała, że ilość upieczonych drożdżówek mogę policzyć na palcach jednej ręki).
Asi za to, że tyle czyta i piecze, a jak nie czyta to piecze z nami. drogie dziewczyny, chcę więcej!