wtorek, 9 lutego 2016

(edit: WYNIKI) czekolada i owoce, do chrupania wygrania

pomiędzy końcem zimy, a (wydaje się, że wciąż jeszcze bardzo odległym) początkiem wiosny pojawia się taki moment, gdy bardziej niż zwykle tęsknię za słodkimi owocami i częściej niż zwykle mam ochotę na kawałek czekolady. szczególnie w najbardziej niezdrowej wieczornej porze. do schrupania przy ulubionej płycie, opatulona w koc albo zgubiona wśród słodko gorzkich książkowych historii w zielonych okładkach.
tej zimy zapotrzebowanie na czekoladę też rośnie. prawie proporcjonalnie do wzrostu stopni Celsjusza na termometrze. i jak się okazało - Wedel znalazł na to słodkie lekarstwo. do aplikowania w kostkach, paskach albo tabliczkach. i naprawdę trudno zdecydować się czy wybrać słodkie mango, rześką pomarańczę czy słodko gorzkiego grejpfruta. dlatego najlepiej spróbować każdej! szczególnie jeśli jest to tak proste.

co zrobić żeby wygrać?
pod tym wpisem lub na adres mailowy karpowicz.asia@gmail.com wysłać krótką historię z dzieciństwa związaną z czekoladą/owocami. jakieś sentymentalne wspomnienie, smak, wydarzenie. może najulubieńszy czekoladowy placek z cząstkami kwaśnych jabłek? albo wiśnie w czekoladzie podkradane z bombonierki babci? jestem pewna, że historii jest mnóstwo i chętnie o nich poczytam. spośród osób, które wezmą udział w konkursie i w dniach 9 - 13 II zostawią swój komentarz - wybiorę 3, które otrzymają od Wedla słodką paczkę czekolad z chrupkami i owocami, wyciskarkę do owoców, koszulkę i eko torbę!
regulamin konkursu: czekoladę schrup i owoce

wyniki:
z wielką przyjemnością czytałam o czekoladowych pazłotkach, o ciastach z kruszonką, o historiach z ukochanymi babciami, o wyjadanych ukradkiem czekoladkach z alkoholem. i jak to zwykle bywa.. wielkim problemem okazało się wybranie tych najmilszych trzech wspomnień. i tak minęło pół wieczoru. więc bez zbędnego przedłużania i lania wody.. podarki od Wedla trafią do Agaty (za historię o dziadku i szachach z rodzynków w czekoladzie), do Ani (za historię o kluczach do mieszkania i przyjaźni z czekoladą w tle) oraz do Gabrieli (za słoik zjedzonych suszonych gruszek i naturę małego glukozoholika). GRATULUJĘ! i proszę Was o przesłanie na mój adres mailowy (karpowicz.asia@gmail.com) danych niezbędnych do wysyłki nagród.

sobota, 6 lutego 2016

spacer w Gdańsku, kawa w Drukarni

miło jest w dzień, gdy upierdliwe zimne i mokre płatki śniegu przyklejają się do policzków, nogawek spodni, zmarzniętego nosa i wełnianej czapki (zupełnie celowo) zabłądzić wśród uliczek dawno nie odwiedzanego starego miasta z kubkiem ciepłej kawy. niebylejakiej. bo kawa z Drukarni w mig stała się moim numerem 1, gdy pewnego zmarzniętego popołudnia towarzyszyła kawałkowi pysznej szarlotki.
w Drukarni zresztą nie tylko kawa jest na szóstkę. minimalistyczny wystrój i kawowe obrazki skradły moje serce i gdyby nie odległość prawie 20 kilometrów, to daję słowo, że byłabym tam chociaż raz w tygodniu!
zaczęło się od małych urywków i skrawków znajdowanych w internecie, a później jeszcze mój wykładowca na zajęciach z typografii zachwalał Drukarnię przy okazji opowieści o Eriku Spikermannie i innych znanych twórcach. i miał rację, że jest pięknie. może to dlatego, że twórcami tej uroczej kawiarni są absolwenci ASP z niezwykłym wyczuciem smaku (dosłownie i w przenośni). no i co tu dużo mówić - ładnie jest!
od czasu mojej przeprowadzki do Gdyni (nie mam pojęcia kiedy i dlaczego tak szybko, ale minął już rok!) Gdańsk poszedł trochę odstawkę. tym bardziej miło jest czasem wrócić na 'stare śmieci' i nawet znaleźć coś więcej niż to, co się już poznało.
Drukarnia
ul. Mariacka 36
Gdańsk

sobota, 9 stycznia 2016

liczę do 7, czyli słówko o blogowych urodzinach

muszę to przyznać szczerze: w ostatnim roku chyba pobiłam rekord blogowego nicnierobienia. ale metodą małych kroków (tutaj tekst: co robić, gdy blogowanie zaczyna uwierać) staram się znów znaleźć radość w pieczeniu koślawych ciastek, lepieniu pierogów i gotowaniu zupy. powoli. powolutku. otwieram kolejny słoik kompotu z czereśni, piję najkwaśniejszy na świecie sok z cytryn i miodu, wyjadam z pudełka resztki zimowych orzechów nałuskanych przez Tatę, zjadam kolejny kawałek sernika.. no i wciąż mam w głowie dobre rzeczy, które mnie spotkały dzięki temu małemu kawałkowi wirtualnego morza. morza receptur, obrazków i pogubionych słów. i chcę gubić te moje. ósmy rok z rzędu!
3 i 5 urodziny w słowach.
dziękuję.
A.