kiedyś za czekoladę dałabym się pokroić. mogłabym zjeść trzy batoniki na raz i dalej twierdzić, że poziom cukru ani drgnął. później nastał czas cukrowo czekoladowego detoksu i od tamtej pory jakoś mi dalej niż bliżej do tych wszystkich zbędnych słodkości. jakby tego było mało - okazało się, że mam uczulenie na czekoladę. no i tyle w temacie. zamiast pudełka czekoladek wybiorę pudełko malin. zamiast batona - owoce. bez żalu, bez tupania nóżką, bez marszczenia w złości brwi, z przyjemnością. no ale czasem to po prostu nie ma rady - siostra upiecze super ciasto i będzie kusić tak długo aż w końcu skubnę kawałek. jest pyszne!
ciemna czekolada, mleczna i biała, kawałki migdałów i chałwa. i słodko do granic możliwości. przez pierwsze 5 minut po zjedzeniu jednego kawałka ma się dość, ale za kolejne pięć można już sięgać po następny.
bardzo czekoladowe ciasto chałwowe
kruche ciasto na spód:
250g mąki pszennej
125g cukru pudru
30g kakao
175g zimnego masła
szczypta soli
masa czekoladowa:
450 ml słodzonego mleka skondensowanego
200 g gorzkiej czekolady (najlepiej min. 70% kakao)
czekoladowo chałwowy wierzch:
100 g czekolady (mlecznej, białej i ciemnej w obojętnych proporcjach) połamanej na niewielkie kawałeczki
60 g orzechów włoskich
30 g migdałów w słupkach lub płatkach
1/2 szkl. grubych wiórków kokosowych
150 g chałwy, grubo pokruszonej
piekarnik nagrzać na 180ºC. w dużej misce wymieszać mąkę z cukrem pudrem, kakao i szczyptą soli. dodać zimne masło pokrojone w kostkę i szybko zagnieść ciasto, wylepić nim wyłożoną papierem do pieczenia foremkę i podpiec przez 10 minut. w rondlu o grubym dnie wrzucić 200g czekolady i mleko skondensowane i na małym ogniu podgrzewać ciągle mieszając do całkowitego rozpuszczenia. masę przelać na podpieczony i lekko przestudzony spód, posypać na wierzchu kawałkami czekolady, orzechami, migdałami, chałwą i kokosem. a następnie dopiec 15 - 20 minut. ciasto najlepiej smakuje całkowicie schłodzone i najlepiej przechowywać je w lodówce.
piękny widok... a smaku wolę sobie nie wyobrażać bo bym się zaśliniła :)
OdpowiedzUsuńMmm, pyszności :) Wszystko to, co lubię :)
OdpowiedzUsuńbardzo czekoladowo i słodko :)
OdpowiedzUsuńOjj mi także przydałby się czekoladowy detoks. Ciasto wygląda wyśmienicie i sądzę, że równie tak smakuje (:
OdpowiedzUsuńJa też mam uczulenie na kakao. Choć, mimo że nie powinnam, ostatnio oparcie je ignoruję i wcinak kakao w zatrważających wręcz ilościach ;x
OdpowiedzUsuńteż bywam taką czekoladową ignorantką czasem..;))
Usuńmi już uczuleniu na kakao zniknęło\zahamowało się.
OdpowiedzUsuńale za dzieciaka dostawałam zawsze białą czekoladę.
teraz białej nienawidzę :D
ale ta propozycja brzmi kusząco ;)
Ania
to to tak może sobie zniknąć?:))
Usuńuwielbiam chałwe namietnie,czekolada nie pogardzę....
OdpowiedzUsuńTakie ciasto się po nocach może śnić!
OdpowiedzUsuńBoskie ciasto kochana!
OdpowiedzUsuńAsiejko jak ja się stęskniłam :*
ja się też!!!! <3
UsuńCudowne :))
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńdodatek chałwy zdecydowanie przekonuje do zrobienia tego ciasta w mojej kuchni :)
OdpowiedzUsuńTakiemu połączeniu smaków ciężko się oprzeć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że te ciasto jest pyszne...:D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie połączenia :)
OdpowiedzUsuń